„Anna zaś tak się modliła: Raduje się moje serce w Panu, moja moc dzięki Panu wzrasta. Szeroko są otwarte me usta przeciw moim wrogom, raduję się bowiem z Twego wybawienia. Nikt nie jest tak święty jak Pan, gdyż nie ma nikogo poza Tobą i nie ma takiej skały jak nasz Bóg. Przestańcie mnożyć słowa wyniosłe. Niech nie wychodzi z waszych ust wyniosła mowa, gdyż Pan jest Bogiem wszechwiedzącym, i to On waży uczynki. Łuki mocarzy się łamią, a słabi przepasują się mocą. Syci za chleb się wynajmują, a głodni odpoczywają. Niepłodna rodzi siedmioro, a wielodzietna staje się bezpłodna. Pan uśmierca i ożywia, sprowadza do Szeolu i wyprowadza. Pan czyni biednym i bogatym, poniża i wywyższa. Biednego dźwiga z prochu, z gnoju podnosi ubogiego, by go posadzić wśród dostojników. I da im w dziedzictwo tron chwały. Do Pana bowiem należą filary ziemi, On na nich świat osadził”.
1 Sm 2,1-8
Powyższa modlitwa Anny jest wyrazem wdzięczności matki za urodzenie syna. Radość i wdzięczność tej kobiety została jednak okupiona wcześniej ogromnym dramatem, bo żyła w czasach, gdy bezpłodność, z którą się zmagała, była przyczyną poniżeń, upokorzeń i psychicznego bólu. Do tego była jedną z dwóch żon Elkany, który nie tylko darzył ją ogromnym uczuciem, składał podwójne ofiary w jej intencji, ale był też w stanie powiedzieć do niej: „Anno dlaczego płaczesz? Czemu nie jesz? Dlaczego boleje twoje serce? Czy nie jestem ważniejszy dla ciebie niż dziesięciu synów?” (1 Sm 1,8). Znając szorstkość ówczesnego systemu patriarchalnego możemy przypuszczać, że słowa te nie wynikały z lekceważenia tematu przez męża, lecz z jego troski, podszytej bezsilnością.
Anna była wyczerpana sytuacją, a jej macierzyński instynkt był tak silny, że była w stanie zrobić wszystko, by wreszcie stać się matką. Po spotkaniu z prorokiem Helim, który widząc, jak się zachowuje, oskarżył ją niesłusznie o pijaństwo, podjęła ślub, zobowiązanie – jeśli Bóg da jej syna, odda go Bogu na służbę.
Dzięki Bożemu błogosławieństwu później urodził się upragniony chłopiec, który został nazwany Samuel i służył w świątyni w Szilo. Modlitwa Anny jest zatem hołdem wdzięczności Bogu za wysłuchanie jej błagania, za to, że kiedy „wylała przed nim swoją duszę” On jej błogosławił, odmienił jej los.
Możemy sobie zadać pytanie: Dlaczego taki tekst biblijny wyznaczony został na Wielkanoc jako tekst kazalny? Odpowiedź jest prosta – Wielkanoc to szczególny czas uświadamiania sobie tego, że Bóg może wszystko! Tego, że działa niestandardowo, że jest poza naszymi wyobrażeniami i schematami rozwiązań poszczególnych problemów. Boża logika ciągle zaskakuje, stale zadziwia. Tak jak, mimo wszystko, zadziwiająca i zaskakująca była wygrana Anny z bezpłodnością, tak samo zaskoczone były kobiety, które w Wielkanoc stanęły przed pustym grobem Jezusa. Zmartwychwstanie Jezusa jest dzisiaj, nawet dla wierzących chrześcijan, wyzwaniem wiary.
Samego aktu zmartwychwstania nikt przecież nie widział. Czy jednak można byłoby wtedy mówić o wierze? Czy krzyż, krew, zasunięty głaz grobu Jezusa, nie zakończyłyby chrześcijańskiej ery? Po ludzku – tak, bo przecież fakty, bo przecież argumenty, bo przecież ze śmiercią się nie dyskutuje. Dlatego Jezus pokazał się po swoim zmartwychwstaniu uczniom, dlatego pozwolił Tomaszowi włożyć palce w swoje rany, dlatego ukazał się Marii Magdalenie, dlatego w charakterystyczny sposób łamał chleb podczas śniadania z uczniami, dlatego pytał Piotra, czy go kocha. To niesamowite, ewangeliczne świadectwa!
Każdy z nas ma dziś wybór, decyduje o tym czy – jak Anna – zaśpiewa Bogu pochwalny hymn, zauważy cud, czy raczej pozostanie ze wzrokiem wbitym w ciemności pustego grobu. Zmartwychwstanie, Wielkanoc, to nadzieja, którą otrzymujemy w Zmartwychwstałym… A co do tego, że bardzo, każdy z nas, tej nadziei i Chrystusa dzisiaj potrzebuje, nie ma najmniejszej wątpliwości! Głośmy tę prawdę z oddaniem!
„Raduje się moje serce w Panu!”, bo Pan uśmierca, ale i ożywia! Błogosławionych świąt! Alleluja!
„Zwiastun Ewangelicki” 6/2024