miniatura

„A teraz wy, którzy mówicie: Dziś albo jutro pójdziemy do tego lub owego miasta, zatrzymamy się tam przez jeden rok i będziemy handlowali i ciągnęli zyski, wy, którzy nie wiecie, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, która ukazuje się na krótko, a potem znika. Zamiast tego, winniście mówić: Jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to lub owo”.
Jk 4,13-15

 

Ostatnie lata były dla większości z nas mocno zaskakujące. Przeżyliśmy pandemię, słyszymy o dwóch toczących się wojnach. Gdyby cofnąć się o pięć lat i zapytać samego siebie, co czeka nas za tych kilka lat, to zapewne nie bylibyśmy w stanie wymyśleć scenariusza, jaki zrealizowało życie.

W przytoczonym tekście czytamy o wierzących, którzy zamierzali zatrzymać się w pewnym mieście i tam handlować. Każdy, kto prowadził lub prowadzi własny biznes, wie, że ostatni czas był dla przedsiębiorców bardzo wymagający. Nie każdemu udało się utrzymać firmę na tym samym, bieżącym poziomie, nie mówiąc już o jej rozwijaniu. Choć mogliśmy wcześniej prognozować wzrost liczby klientów, otwarcie kolejnych placówek, wprowadzenie nowych produktów, to rzeczywistość zweryfikowała wszystkie te nasze ustalenia.

Sam bardzo lubię planować, jednak często okazywało się, że moje zamierzenia będą musiały ulec zmianie. Myślę, że warto planować, ale z każdym rokiem uczę się tego, by podchodzić do planów w sposób elastyczny. Nasze, ludzkie plany nie muszą się przecież równać Bożym planom. W momentach, gdy Bóg chce te nasze plany zrewidować, warto być otwartym na Jego głos.

To, co już za nami, w pewnym stopniu wpłynęło na każdego z nas, ale też na Kościół, który nie jest już taki sam. Z jednej strony widzimy, że niektórych, wcześniej zaangażowanych, brakuje w kościelnych ławkach. Często nie wiemy dlaczego. Można więc powiedzieć, że ponieśliśmy pewną stratę. Z drugiej jednak strony można zauważyć, że jako Kościół jesteśmy dużo bardziej otwarci na zmiany i potrzeby współczesnych ludzi. To, co się wydarzyło, w znaczący sposób ukształtowało nas indywidualnie, ale też całą wspólnotę.

Mimo wielu strat, jakie ponieśliśmy, wierzę, że Bóg otwiera przed nami nowe drzwi, których często się nie spodziewaliśmy. Dzięki transmisjom nabożeństw obecnym w wielu parafiach docieramy do ludzi, którzy wcześniej mogli o naszym Kościele nawet nie słyszeć. To tylko jedno z wielu działań, które w ostatnich latach zostały przez nas podjęte. Myślę, że możemy śmiało stwierdzić, że jest to jedno z błogosławieństw, które wypłynęło z faktu, że wielu z nas musiało zmienić plany.

Wspomniane tu wydarzenia uczą, że w świecie, w którym żyjemy, nie ma nic pewnego. Jedynym pewnikiem jest Bóg, który się nie zmienia, niezależnie od zmieniających się planów. On zawsze jest tym, któremu zależy na naszym szczęściu i powodzeniu, jednak nie zawsze rozumie je tak, jak chcielibyśmy my.

Wszyscy mamy pewnie wstępne założenia na temat tego, jak będzie wyglądał rok 2024. Planujemy naszą pracę, a może nawet już wakacyjny wypoczynek. Bardzo chcielibyśmy, żeby te plany się spełniły, ale być może podchodzimy do nich już nieco ostrożniej niż w poprzednich latach. Wciąż uczymy się tego, że jak napisał apostoł Jakub: „Jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to lub owo”.

Taka postawa pomaga nam uniknąć wielkiego rozczarowania, gdy coś, co planowaliśmy, nie uda się, ale może też przysporzyć nam wiele radości, jeśli zrealizujemy nasze plany. Możemy wtedy z wdzięcznością przyjść do Boga i podziękować za wszystko, co się udało sfinalizować, mimo że nie byliśmy pewni powodzenia naszej sprawy.

Czy nadchodzący rok okaże się dla nas czasem wdzięczności? Wiele zależy właśnie od tego, jaką przyjmiemy postawę. Czy będziemy potrafili zdystansować się nieco od naszych planów i powierzyć Bogu wszystko to, co przed nami? Czy jesteśmy gotowi, by z nadzieją wkroczyć w to, co niepewne? Amen.

„Zwiastun Ewangelicki” 1/2024