miniatura

– czyli komisja rewizyjna Z czasów słusznie minionych pamiętam emocje towarzyszące wyprawie do drugiej części mojego rodzinnego miasta, która do dziś leży w sąsiednim państwie. Wtedy jednak trzeba było przejść kontrolę graniczną, okazać przepustkę albo paszport. Trzeba też było być gotowym na kontrolę tego, co się ze sobą niesie. Być może na podstawie doświadczeń z tamtych czasów wszelkie kontrole kojarzą się nam z niebezpieczeństwem straty. Czy dobrze? Mam wrażenie, że nie. Ponieważ czasy były nielekkie, rodzice kupili mi w Czechach buty i z obawą przechodzili przez przejście graniczne przenosząc mnie, ubranego w ów nowy nabytek, na tzw. barana. Takie opowieści krążą zapewne w wielu rodzinach. Przypomina mi się jednak również wyjazd moich dzieci na szkolną wycieczkę i policjanci, którzy przed wyjazdem sprawdzali autokar,[...]

Musisz się zalogować aby zobaczyć zawartość. Proszę . Nie masz konta? Przyłącz się