„Gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi”. Ga 4,4
Chciałoby się dziś z radością zaśpiewać: „Pójdźmy wszyscy do stajenki, do Jezusa i Panienki. Powitajmy Maleńkiego i Maryję matkę Jego”. Wszyscy jesteśmy dziś wezwani, tak jak wówczas pasterze betlejemscy, aby oglądać tę wielką radość, która stała się udziałem całego ludu.
Nieważne są dzisiaj szczegóły narodzenia Jezusa, wszak ani ewangeliści nie byli ich naocznymi świadkami, ani dzień 25 grudnia to nie data Jego urodzin. Nie mają więc sensu dywagacje nad pieluszkami, w które był owinięty, nieważny żłobek, siano i cała dramaturgia narodzenia. Ważne i istotne jest to, co dla ludzkości ma wartość nieprzemijającą: czego uczył, co jej dał, co zdziałał i kim był Ten, którego pamiątkę narodzin świętujemy.
Wigilijny wieczór jest czasem pełnym czaru, cudownych odczuć i rajskiego nastroju. W ten wieczór Boże zwiastowanie przemawia do nas żywiej i pobudza nas emocjonalnie. A dzieje się to rzeczywiście na tle niezwykłych zjawisk, które tak malowniczo przedstawiają Ewangelie. Poddajemy się im, dlatego święta te obchodzimy inaczej niż Wielkanoc czy Zesłanie Ducha Świętego. Pod ich urokiem, chociaż na chwilę potrafimy wewnętrznie się przeobrazić, potrafimy być bardziej życzliwi, serdeczni, wylewni, czuli oraz rodzinni. Jesteśmy również bardziej hojni we wspieraniu akcji diakonijnych.
A czyni to w nas też Ten, o którym zwiastuje Paweł w Liście do Galacjan: „zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty”. To zesłanie Syna Bożego na ziemię dotyczy nas wszystkich. Również i tych, którzy cierpią biedę i niedostatek, którzy wigilijny wieczór spędzą w przytułku dla ubogich lub w cieple dworca kolejowego. W sposób szczególny odbierane jest ono przez tych, którzy znajdują się w szpitalach i domach pomocy społecznej, przez tych, którzy we łzach prosić będą Boga, by ten wigilijny wieczór minął jak najprędzej.
Czy jesteśmy tego świadomi? Czy jesteśmy świadomi, że za tym wszystkim stoi Bóg? To, co stało się owej cudownej nocy, było Bożym dziełem. To był Boży plan. Sam Bóg przemówił do ludzi owej nocy i sam się im objawił.
Człowiek bez Boga jest biedny i bezradny, w Bogu zaś jest bogaty. Człowiek bez Boga jest słaby i nie może poradzić sobie z grzechem, w Bogu staje się mocny. Bez Boga człowiek błądzi w ciemnościach, z Bogiem chodzi po drogach prawych, które wiodą go do bezpiecznej przystani. Dokąd zaszlibyśmy, gdyby On nie był przy nas?
Przyjście Chrystusa na świat było największym darem Boga dla człowieka. Tego daru nie weźmiesz do ręki, nie zważysz na wadze. Ten dar możemy tylko odczuć wewnętrznie, jak czujemy miłość kochającej matki czy ojca. I nam nie brak radości w wigilijny wieczór, szczególnie, gdy patrzymy na rozpromienione dzieci, które co rusz zaglądają pod choinkę lub na szczęśliwe oblicza naszych matek i ojców. Tej radości jest tak wiele, że ogarnia nie tylko najbliższych, ale i przyjaciół, sąsiadów, znajomych.
Ale czy tego wieczoru jest to jedyna radość? A co z owym Dzieciątkiem, którego urodziny obchodzimy? Czy to nie Ono powinno być powodem i źródłem naszej radości? Ciekawy byłby sondaż z pytaniem: „Czy w twoim domu, w wigilijny wieczór, mówi się o Jezusie, czy przeżywa się radość z Jego narodzenia?”. Jaki procent chrześcijan odpowiedziałby twierdząco? Jest w nas trochę hipokryzji. Uważamy się za wierzących, uczęszczamy do kościoła, manifestujemy zewnętrznie naszą wiarę, ale gdy przychodzi do złożenia świadectwa tej wiary, znajdujemy setki najrozmaitszych wymówek.
Radości z Bożego Narodzenia potrzebuje dziś cały świat. Jezus przecież powiedział: Przyszedłem, aby radość wasza była doskonała, przyniosłem wam z sobą religię radości i miłości, która pozwala wam wołać do Tego, który jest Panem życia i śmierci: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie”. I my wyznajmy w ten wigilijny wieczór: Panie, dzięki, że jestem Twój. Dopomóż mi w tej miłości do Ciebie! Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 24/2023