miniatura

„A gdy chłopiec podrósł, przyprowadziła go do córki faraona i był dla niej jak syn. Nadała mu imię Mojżesz, mówiąc: Ponieważ wydobyłam go z wody”.
2 Mż 2,10 (BE)

Nietypowy tekst jak na Boże Narodzenie. Oczekiwalibyśmy historii narodzin Jezusa. Skłonni bylibyśmy przeczytać o Marii i Józefie, osiołku, pasterzach, owcach i aniołach na polach betlejemskich. Tak, to byłoby świąteczne, nastrojowe rozważanie.

A jednak nie Ewangelia wprowadza nas w te święta, ale starotestamentowy tekst mówiący o ocaleniu Mojżesza. Jednak cały drugi rozdział tej księgi tak naprawdę mówi o… katastrofie i z pozoru absolutnej porażce! Pojawia się tu prześladowanie przez faraona. Matka, by uratować nowo narodzone dziecko, ukrywa je w koszyku na rzece. Później to dziecko dorasta na dworze faraona. Pojawia się zabójstwo i ucieczka. Jedna wielka katastrofa!

W tej historii zwraca uwagę, że tylko Mojżesz jest męskim bohaterem opowiadania. Poza nim mamy same kobiety: matkę, siostrę, córkę faraona, służące. Kiedyś czytając o współczesnej polityce zagranicznej, przeczytałem, że to kobiety uratują świat. Coś jest na rzeczy, skoro Mojżesz został uratowany przez kobiety. Przez ich mądrość, zaradność, spostrzegawczość, delikatność. Nie ma tu superbohatera, który wyskakuje z fal Nilu i ratuje bezbronne dziecko. Nie ma też zakamuflowanego wojska, które wyłania się z piasków pustyni, by odegrać scenę walki dobra ze złem. Nie w liczbie uzbrojenia, napiętych mięśniach i groźnych minach jest bowiem siła zmiany świata, ale w tym, co wydaje się być przeciwnością potęgi, władzy i przemocy. W miłości, w delikatności, nienarzucającej się obecności, jesteśmy w stanie uratować świat!

Pan Bóg wszystko obraca ku dobremu. To, że Mojżesz wychował się na dworze faraona, skutkuje wiedzą, jak się ma zachować i jak w decydującym momencie rozmawiać z faraonem o wyjściu Izraela z Egiptu. To, że musiał uciekać, sprawia, że poznał kobietę, którą pokochał i stała się jego żoną, i matką kolejnych pokoleń. To co miało go zabić, stało się jego atutem.

Również nasze doświadczenia Pan Bóg może wykorzystać dla naszego dobra. On odwraca logikę naszego myślenia. Często czegoś w życiu nie rozumiemy, jakaś sytuacja nas przerasta. Zastanówmy się, czy doświadczeń zebranych w takich trudnych momentach nie wykorzystaliśmy w innej sytuacji, że to co miało nas osłabić, tak naprawdę nas wzmocniło? Czy nie jest tak, że to, co słabe, bez mocy sprawczej, zmarginalizowane, tak naprawdę może okazać się największym atutem i bogactwem?

Pełnia mej mocy, pokazuje się w słabości” (2 Kor 12,9) – tego doświadczamy w Boże Narodzenie. Bóg rodzi się w śmierdzącej, wilgotnej, zimnej grocie. Przychodzi na świat w absolutnie nieświętej rodzinie. Rozum podpowiada nam, że to Dziecko będzie miało w życiu „pod górkę”. Trudno, żeby ktoś narodzony w takiej rodzinie, w takim miejscu, „wyszedł na ludzi”. Zastanówmy się, czy w tej historii właśnie nie o to chodziło? Jezus pokazał, że trudne doświadczenia, które towarzyszyły Mu od urodzenia, to skazanie przez świat na porażkę, ta marginalizacja („nie było miejsca w gospodzie”), były zalążkiem przyszłego zwycięstwa. To przesłanie bliskie każdemu człowiekowi, nawet takiemu, który rodzi się w „trudnej rodzinie” i na śmietniku świata.

Mojżesz oznacza – wydobyty z wody. Jezus jest wydobyty z jeszcze brutalniejszej, okrutnej i nieludzkiej rzeczywistości. A jednak te doświadczenia, tak w życiu Mojżesza, jak i Jezusa okazały się decydujące dla ich misji. Mojżesz rozumie, jak nikt inny z żydowskich niewolników, zasady dworu egipskiego faraona. Jezus wychodzący z największej ludzkiej nędzy wie, jak być najbliżej tych, których my przekreśliliśmy, skazaliśmy na porażkę, którzy żyją na marginesie, którym wmówiono, że są nikim i nic im się nie uda. Paradoks? Nie. To Boża logika, mądrzejsza niż największa ludzka mądrość. Jak to dobrze, że Bóg nie daje się zamknąć w naszych wyobrażeniach, oczekiwaniach i zawsze idzie pod prąd, by ratować, zbawić i przywrócić do życia. Amen.

1. Dzień Świąt Narodzenia Pańskiego

„Zwiastun Ewangelicki” 24/2023