– rozmowa z biskupem Kościoła Jerzym Samcem
Za miesiąc rozpocznie się w Krakowie Zgromadzenie Ogólne Światowej Federacji Luterańskiej. Proszę powiedzieć, co było impulsem do podjęcia starań, aby ten zjazd luteran z całego świata odbył się w Polsce. Kiedy taki pomysł się narodził?
W roku 2014 we Wrocławiu organizowaliśmy Spotkanie Chrześcijan Europy Środkowo-Wschodniej. Jako ważnego gościa zaprosiliśmy sekretarza generalnego ŚFL ks. Martina Junge. Cieszyliśmy się, że mógł wtedy przyjechać do Polski na kilka dni dłużej niż samo wydarzenie we Wrocławiu. Wziął udział w Ogólnopolskiej Konferencji Duchownych. Odwiedził także kilka naszych parafii. Rozmawialiśmy z nim o funkcjonowaniu Światowej Federacji Luterańskiej oraz Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.
Spotkanie we Wrocławiu było tak duże i tak dobrze zorganizowane, że ks. Martin Junge zapytał nas, czy nie zorganizowalibyśmy Zgromadzenia Ogólnego ŚFL. To był pierwszy impuls. Biorąc pod uwagę, że jedyne zgromadzenie w naszej części Europy odbyło się w 1984 roku w Budapeszcie, to pomyśleliśmy, że przyszedł taki czas, aby ponownie spotkać się w naszym regionie Europy.
Zaczęliśmy się nad tym zastanawiać i rozmawiać wewnątrz Kościoła. Po kilku takich spotkaniach zdecydowaliśmy się wystosować zaproszenie. Jednak zanim to zrobiliśmy, rozmawialiśmy także z naszymi partnerami z zagranicy i pytaliśmy, co oni o tym myślą. Spotykaliśmy się wszędzie z wielką przychylnością. Po pewnym czasie na różnych spotkaniach ŚFL informowaliśmy, że chcemy się starać o organizację kolejnego Zgromadzenia Ogólnego. Otrzymaliśmy także wsparcie od Kościoła luterańskiego w Stanach Zjednoczonych, z którym mamy długoletnie, przyjazne kontakty. Wspierały nas także Kościoły luterańskie w Niemczech, Szwecji, Finlandii. Więc gdy wystosowaliśmy konkretne zaproszenie na zebraniu Rady ŚFL, byliśmy jedynym kandydatem. Wcześniejsi, ewentualni kandydaci się wycofali.
Jaka była reakcja na zaproszenie do Polski?
Przedstawiliśmy się i nasza kandydatura została przyjęta jednogłośnie, a dodatkowo towarzyszył temu duży aplauz. Członkowie Rady ŚFL cieszyli się na przyjazd do Polski, do Krakowa.

Zapadła pozytywna decyzja, zaczęły się przygotowania, które teraz zmierzają już do końca. Co było w tych przygotowaniach trudne?
Przygotowania zaczęły się jeszcze przed złożeniem oficjalnego zaproszenia. Zgłoszenie musiało spełniać różne warunki. Na przykład musieliśmy otrzymać od Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Polsce deklarację, że wyda wizy w trybie szczególnym dla uczestników z całego świata. Potrzebne było także poparcie miasta, w którym spotkanie się odbędzie. Rozmawialiśmy też z władzami Kościołów Polskiej Rady Ekumenicznej i Kościoła Rzymskokatolickiego.
Początkowo braliśmy pod uwagę dwie lokalizacje – Kraków i Katowice. Władze obu miast deklarowały duże wsparcie w organizacji. Wybraliśmy Kraków ze względu na to, że tamtejsze centrum kongresowe wydało nam się optymalne. Centrum w Katowicach jest za duże jak na nasze potrzeby. Dodatkowo mogła się tam odbywać równoległa impreza, co w pewien sposób pomniejszałoby rangę naszego spotkania. W Krakowie będziemy w trakcie zgromadzenia jedynym użytkownikiem Centrum Kongresowego ICE.
Trudne były też negocjacje, gdy próbowaliśmy zrealizować nasze różne pomysły. Chcieliśmy na przykład nabożeństwo na rozpoczęcie zorganizować na dziedzińcu Zamku Królewskiego na Wawelu. Przedstawiono nam jednak tak wysoką finansowo ofertę, że zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Nie chcieliśmy wychodzić poza pewne koszty, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego, że mamy trudne czasy na świecie i luteranie nie powinni wychodzić poza pewien standard finansowy. Chodzi też o etyczne podejście w stosunku do naszych parafii. Roczny budżet niejednej parafii mógłby być pokryty przez sumę wydaną na nabożeństwo na Wawelu. W związku z tym nabożeństwo odbędzie się w centrum kongresowym. Te rozmowy były trudne – nie było żadnej przestrzeni na dyskusję.
Na pewnym etapie negocjacje, czy to z przedstawicielami centrum kongresowego, czy innych firm, prowadziliśmy ze wsparciem prawników, aby wynegocjować satysfakcjonujące warunki dla jednej i drugiej strony. I to się udało.
A miłe chwile w trakcie przygotowań?
Zostaliśmy dobrze przyjęci w miasteczku akademickim Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Spotkaliśmy się z rektorem, który przyjął nas bardzo miło. Sympatycznie się z nim rozmawiało. Docenił, że dobrze się z nami współpracuje w porównaniu z innymi organizatorami, którzy korzystają z ich akademików.
Co będzie takim osobistym doświadczeniem zapadającym w pamięć z udziału w pracach przygotowawczych?
Na pewno sposób pracy Światowej Federacji Luterańskiej. Polega on na bardzo kolektywnym podejmowaniu decyzji. Wszystkie sprawy międzynarodowe są ustalane przez przedstawicieli każdego regionu ŚFL, czyli Azji, Afryki, Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Ameryki Północnej, Europy Środkowo-Zachodniej, Europy Północnej i Europy Środkowo-Wschodniej, więc zawsze to jest komitet co najmniej 7-osobowy, plus ewentualni doradcy. Patrzą oni na wszystko z innych perspektyw, a są one bardzo różne.
Drugim ważny aspektem pracy ŚFL jest zachowanie parytetów. W każdym gremium, zespole, musi być odpowiednia liczba kobiet, duchownych, świeckich, młodzieży. To dotyczy także naszego Komitetu Krajowego Organizacji Zgromadzenie Ogólnego. I to dobrze funkcjonuje.
W ostatnich dwóch latach to zróżnicowanie było widoczne jeszcze w jednym aspekcie. Ze względu na pandemię zaplanowane wizyty w Krakowie nie mogły się odbywać. Spotykaliśmy się początkowo dzięki internetowym wideokonferencjom. To powodowało, że u jednej osoby było południe, u kogoś innego środek nocy, a u kolejnej osoby wczesny ranek. Mimo tych przeszkód, ludzie brali udział w tych spotkaniach.
Czy ta różnorodność kulturowa i geograficzna nie przeszkadzała?
Z jednej strony to bardzo utrudnia, bo każdy patrzy na dany temat w zupełnie inny sposób. Z drugiej strony, gdy musimy się porozumieć, coś wytłumaczyć, do czegoś się wzajemnie przekonać, to wzajemnie się uczymy i poznajemy doświadczenia wiary sióstr i braci z całego świata.
Takim trudnym tematem jest wizyta w muzeum w byłym obozie koncentracyjnym Auschwitz. Są tu różne konteksty. Dla części ludzi z innych stron świata to nie ma żadnego znaczenia i pytają, po co tam jedziemy. Dla innych to jest duże przeżycie i padają pytania, jak zaopiekujemy się pod kątem duszpasterskim tymi, którzy będą uczestniczyć w tej wizycie.
Trzeba pokonywać tego typu przeszkody i rozmawiać, aby znaleźć porozumienie. Okres przygotowawczy to nieustanne ćwiczenia w takich konstruktywnych rozmowach, które muszą pokonywać różnice kulturowe i odległości geograficzne.
Co jeszcze w tych ostatnich tygodniach przed zgromadzeniem zostało do przygotowania i zorganizowania?
Wiele spraw jest już załatwionych. Zarówno tu, w Polsce, jak też w Genewie w centrali ŚFL, są osoby, które są odpowiedzialne za wszystkie zakresy przygotowań i przeprowadzenia zgromadzenia.
Obecnie zajmujemy się szczegółami związanymi m.in. z zawiezieniem uczestników zgromadzenia na nabożeństwa w niedzielę 17 września do różnych parafii na Górnym Śląsku, Śląsku Cieszyńskim, a także na Zaolzie w Czechach i na Słowację. Trwają rozmowy z parafiami, które przygotowują program dla swoich gości. W parafiach musimy też zapewnić tłumaczy na jeden z czterech oficjalnych języków federacji: angielski, niemiecki, francuski lub hiszpański.
Inną kwestią są wizy. Przyzwyczailiśmy się, że żyjemy w Europie i możemy wszędzie pojechać z dowodem osobistym. Jednak goście z innych kontynentów potrzebują wiz wjazdowych do Polski. Współpracujemy już z konkretnymi osobami w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Pierwsze próby przeprowadzone były w Afryce – nie w każdym kraju, z którego przyjadą delegaci, są polskie ambasady czy konsulaty. Obiecano nam, że nasze ambasady będą współpracowały z ambasadami francuskimi lub z innych krajów z Unii Europejskiej. Wszystko po to, żeby każdy mógł przyjechać, jeśli tylko nie jest wykluczony z wjazdu do Unii Europejskiej. Ten proces trwa.
Im bliżej zgromadzenia, to są ustalane przydziały miejsc w akademikach. Ustalane jest menu, aby uwzględnić różne diety i oczekiwania uczestników. Te dane są obecnie zbierane. Jest cała masa tego typu zadań jeszcze przed nami.
Po polskiej stronie jest przygotowanie organizacyjne, a centrala w Genewie pracuje nad programem i przebiegiem obrad.
W dużej mierze tak. Chociaż na przykład ubezpieczenie bierze na siebie ŚFL, która ma swoich ubezpieczycieli, którzy przyjeżdżają do Polski i oceniają wszystkie ryzyka i zachowanie bezpieczeństwa. Program przygotowała Genewa, ale my też w tym braliśmy udział. Właściwie cały świat brał udział – były to przecież komitety, które nad tym czuwały.
Za miesiąc spotykamy się w Krakowie. Na co, w ciągu tych siedmiu dni, biskup cieszy się szczególnie?
Cieszę się na spotkania z przyjaciółmi z całego świata. W tym zgromadzeniu będę uczestniczył w podwójnej roli. Z jednej strony jestem delegatem naszego Kościoła i będę brał udział w obradach. Z drugiej strony jestem mocno zaangażowany w organizację i przebieg całego wydarzenia. Z tego powodu będę się cieszył, gdy każdego dnia z sukcesem zrealizujemy wszystkie plany i uczestnicy będą zadowoleni.
Będę zadowolony, jeśli będzie ładna pogoda. Zagwarantowałem to, parę razy publicznie mówiłem, że będzie dobra pogoda. Albo będę fałszywym, albo prawdziwym prorokiem.
Musimy też spojrzeć na to Zgromadzenie Ogólne ze strony naszego Kościoła luterańskiego w Polsce. Co możemy powiedzieć o wpływie tego spotkania na luteran w Polsce?
Już w tej chwili bardzo wiele rzeczy się wydarzyło. Na łamach „Zwiastuna Ewangelickiego” pojawiały się teksty związane ze Zgromadzeniem Ogólnym oraz pokazujące luteran żyjących w innych krajach. W każdą niedzielę modlimy się za poszczególne kraje i Kościoły należące do ŚFL. W ten sposób pokazujemy naszym parafianom, że nasze siostry i bracia żyją w różnych krajach na całym świecie. Czasami mamy wyobrażenie, że luteranie to jesteśmy my w Polsce, ewentualnie w Niemczech, myślimy o Skandynawii. Natomiast luteranizm jest w Azji, w Afryce, w Ameryce Południowej. Często są to maleńkie Kościoły borykające się z wieloma problemami, tak jak całe społeczeństwo danego kraju.
Uważam, że ważnym i ciekawym doświadczeniem dla wielu ewangelików będzie możliwość spotkania się w swojej parafii z gośćmi na nabożeństwie 17 września. To będzie nie tylko godzina modlitwy, śpiewu i słuchania Słowa Bożego, ale też później bezpośrednie spotkanie i możliwość rozmowy.
Spotkanie w Krakowie prowokuje, aby spojrzeć na samą federację, na jej centralę w Genewie. Kościół luterański w Polsce należy do członków założycieli ŚFL. Jakie miejsce mamy obecnie w ŚFL? Jakie mamy możliwości oddziaływania na pracę i decyzje podejmowane w Genewie?
Możemy wskazać kilka płaszczyzn naszego oddziaływania. Po pierwsze, od kilku kadencji mamy swojego przedstawiciela w Radzie ŚFL. Te osoby mają realny wpływ na funkcjonowanie federacji. Z kolei od 2016 roku w Genewie pracuje ks. Ireneusz Lukas, który jest sekretarzem ds. Europy. Ma to przełożenie na współpracę z federacją. Od niedawna w centrali ŚFL pracuje też ewangeliczka z Krakowa.
Drugą płaszczyzną jest właśnie to, że zostaliśmy wybrani jako organizatorzy XIII Zgromadzenia Ogólnego. Przez wiele miesięcy mamy nasz czas – o wiele rzeczy nas pytają, wiele rozmawiamy, często się spotykamy z sekretarz generalną. Prezydium Rady ŚFL przyjechało do Polski. Polska i Kraków są teraz odmieniane w ŚFL przez wszystkie przypadki. W ten sposób funkcjonujemy jako ważny członek ŚFL.
Kolejnym zakresem jest to, że korzystamy z pracy teologicznej ŚFL, w której też bierzemy udział, bo uczestniczą w niej nasi przedstawiciele. Dokumenty wypracowane przez ŚFL tłumaczymy i korzystamy z nich w Kościele. Wydawnictwo Augustana i Wydawnictwo Warto we współpracy z Krajowym Komitetem ŚFL wydało już kilka tomów w serii „Teksty ŚFL”. Kościół to głoszenie Ewangelii, to praca z ludźmi, ale Kościół musi się też opierać na współczesnej pracy teologicznej, żeby mieć podstawy i możliwość wypowiedzi na różne tematy.
Trzeba też zauważyć, że obecnie mamy w Polsce dwa biura ŚFL. Jedno w Krakowie, przygotowujące zgromadzenie, a drugie w Warszawie, które odpowiada za pomoc Ukraińcom.
Na ŚFL trzeba spojrzeć jeszcze z drugiej strony i zapytać, czy jest obecna i widoczna w naszych parafiach?
W tej chwili to, co jest najbardziej widoczne to pomoc, którą ŚFL udziela uchodźcom z Ukrainy. Ogromne środki przekazywane są do Polski, a my mamy wpływ na to, jak ta pomoc jest udzielana. Wydział Służby Światu ŚFL otworzył w Warszawie biuro i założył fundację. W ten sposób prowadzi 6 ośrodków, w których pomaga. Także Wydział Teologii, Misji i Sprawiedliwości przekazuje środki na kilkadziesiąt projektów realizowanych w różnych parafiach.
ŚFL zawsze wspierała Kościół luterański w Polsce. Przekazała m.in. duże środki na odbudowę po II wojnie światowej kościoła Świętej Trójcy w Warszawie. Obecnie różne projekty, jak na przykład „Kościół w sieci”, są realizowane z funduszy ŚFL. Federacja wspiera nas też przez stypendia dla studentów teologii. Bycie członkiem federacji ułatwia nam także kontakty międzynarodowe z innymi Kościołami luterańskimi na świecie.
rozmawiał ks. Jerzy Below
„Zwiastun Ewangelicki” 15-16/2023