miniatura

Do Kościoła ewangelickiego trafiłem w styczniu 2010 roku podczas studiów w Warszawie. Wierzę, że nie był to przypadek, a moja droga do ewangelicyzmu była dość kręta i długa. Wydaje mi się, że przypomina także drogę Marcina Lutra, choć duchownym ani zakonnikiem nigdy nie byłem. Istotną rolę odegrały w niej wątpliwości związane m.in. z odpustami, które swego czasu uzyskałem – spełniając wszystkie przepisane warunki – dla siebie, a także zmarłych babci i dziadka. Otrzymałem jednak zachętę od księży, aby „na wszelki wypadek” uzyskać je jeszcze raz. Gdy pragnąłem wyjaśnić swe wątpliwości, przeczytałem dokładnie przepisy Katechizmu Kościoła Katolickiego. Nie znalazłem tam jednak tego, czego szukałem. Sięgnąłem do Nowego Testamentu – Listów Apostolskich. Czytając List do Rzymian i kolejne biblijne księgi odkryłem ze[...]

Musisz się zalogować aby zobaczyć zawartość. Proszę . Nie masz konta? Przyłącz się