miniatura

„I porodziła syna swego pierworodnego i owinęła go w pieluszki i położyła go w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. A byli w tej krainie pasterze w polu czuwający i trzymający nocne straże nad stadem swoim. I anioł Pański stanął przy nich, a chwała Pańska zewsząd ich oświeciła; i ogarnęła ich bojaźń wielka. I rzekł do nich anioł: Nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu, gdyż dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan, w mieście Dawidowym”. Łk 2,7-11

Są w Biblii różne teksty. Te łatwe, dające jasne wskazówki postępowania czy historie postaci biblijnych, które łatwo zapamiętują nawet dzieci. Ale są też trudniejsze, których zrozumienie wymaga znajomości historii i tła obyczajowego oraz fragmenty zupełnie niezrozumiałe dla przeciętnego czytelnika. Przytoczony fragment Ewangelii Łukasza należy do tej pierwszej grupy. To najbardziej znana historia biblijna, zdarzenie, które miało miejsce w konkretnym czasie i miejscu.

Okoliczności, jakie opisuje zarówno ewangelista Łukasz, jak i Mateusz, to trudna rzeczywistość dla jej bohaterów, Marii i Józefa. Daleka podróż, stan na krótko przed rozwiązaniem, brak noclegu w zatłoczonym Betlejem. Ale to, co następuje później, okazuje się najważniejszym z wydarzeń, nie tylko tam i wtedy, bo wykraczającym skutkami poza czas i przestrzeń. Rodzi się Jezus. Zapowiadany Mesjasz i Zbawiciel.

Dzieje się to cicho i niepostrzeżenie. Nie w pałacu, nie przy pełnym napięcia oczekiwaniu i wiwatach tłumów, ale przy wtórze anielskich chórów, na które jesteśmy głusi i przy blasku światła pośród nocy, na który jesteśmy ślepi. Boży Syn pojawił się na świecie i tylko nieliczni, Maria, Józef i pasterze dali temu wiarę. Ale jak ktoś, na kogo wieki czekano, miałby się objawić w taki sposób? To niedorzeczność!

Tu zaczyna się cały paradoks tej historii. Pojawia się trudność z jej zrozumieniem! Mesjasz, Boży Pomazaniec i mała mieścina Betlejem. Biedna stajnia i pasterze, a w niej rodząca się nowa rzeczywistość. Jak to pojąć? Jak zrozumieć Bożą logikę? Stajnia to ostatnie miejsce, w którym można urodzić dziecko, a na pewno nieodpowiednie, by przywitać w nim Syna Bożego! Tu sprofanowano sacrum. Miejscem uobecniającym Boga, zamiast świątyni okazała się stajnia. W takich warunkach przychodzi na świat Światłość, która odtąd stanie się początkiem Nowego. W wielu sercach, dotąd zamkniętych, zimnych i ciemnych, swoją mocą zaprowadzi światłość, jakiej dotąd nikt nie doświadczył.

Może twoje życie przypomina taką stajnię? Grzech zniszczył twoje relacje i czujesz się samotny? Nie ma kogoś, kto cię rozumie i komu możesz wszystko powiedzieć? Może przy wigilijnym stole zabraknie kogoś, kto odszedł nagle i bez pożegnania? W każdej naszej beznadziei możemy odczuć Boże narodziny. Każdy ma swoje Betlejem, w którym może odnaleźć siłę i nadzieję. Po to Bóg wkroczył w nasz świat w tak dziwny i niepojęty sposób, byśmy mogli otworzyć się na Jego rzeczywistość. Tylko wtedy będziemy w stanie przyjąć Jego dar i pojąć, jak wielką szansę dał nam Bóg, byśmy mogli zmienić nasze życie.

Te narodziny na pozór nie zmieniły nic. Ówczesny świat, zajęty swoimi sprawami, nawet ich nie zauważył. Żłób, zwierzęta i cicha noc. Jak łatwo przegapić Boga! My też oczekujemy, że On da nam jasny sygnał, że podpowie, jaka jest jego wola względem nas. Wydaje się nam, że milczy, ale to my jesteśmy za daleko od Niego, by Go usłyszeć. Kolejne święta nie zmienią niczego w naszym życiu, jeśli nie otworzymy naszych serc. Nie po to, by rozumieć, ale by uchwycić się tej Dobrej Wieści, jak mocnej dłoni kogoś, komu na nas zależy. Nie pomogą świąteczne dekoracje i tradycje, jeśli wieści o Jezusie narodzonym w ubogim żłobie nie przyjmiemy całym sercem jako skierowanej wprost do każdego z nas! To jest prawda o przyjściu na świat Boga w ludzkiej postaci. Rodzi się jak człowiek, jak każdy z nas, pośród tego wszystkiego, co takie ludzkie. Amen.

Wigilia Bożego Narodzenia

„Zwiastun Ewangelicki” 24/2022