miniatura

„Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”. Mk 13,31

Pytanie do duchownych: Czy był ktoś z was ordynowany w Niedzielę Wieczności? W tę ostatnią lub przedostatnią niedzielę listopada jest już zimno i ciemno. To koniec. Koniec roku kościelnego. Niektórzy ewangelicy wspominają wtedy zmarłych i odwiedzają cmentarze. Kościoły różnie nazywają tę ostatnią niedzielę. Kiedyś „niedziela umarłych”, „niedziela o dniu ostatecznym” „niedziela sądu”, a dziś „niedziela wieczności”. Ostatni niedzielny dzień, ostatnia liturgia zmartwychwstania Chrystusa. Kto z ochotą wszedłby jako ostatni do wanny z niezmienianą wodą, już po wszystkich innych, którzy się w niej wcześniej umyli? A przypominam sobie taką sytuację w bogatym, ale oszczędnym mazurskim gospodarstwie w pewną sobotę przed diecezjalnym spotkaniem młodzieżowym w innej miejscowości. Wody w wannie się tam wtedy nie zmieniało! Oszczędność i ekologia w takim wydaniu może nas jeszcze dogonić.

Znalazłem wspomnienia pewnej pani pastor, która nie odrzuciła terminu ordynacji do służby w ostatnim tygodniu roku kościelnego. Musiałem sprawdzić, czym się pocieszała. Była to myśl o tym, że w służbie Chrystusowi staje przed jego wzrokiem i sądem. Zbawiciel zna serce człowieka. Bóg widzi nas w pełnym wymiarze. Wszystkie warstwy mapy naszego istnienia są Mu znane. Jego sąd to wyraz Jego sprawiedliwości i opieki, a nie okrucieństwa. Wyjątek tej pani pastor nie czyni reguły. Większość z nas wolałoby pierwszą niedzielę adwentu, a wielu zaproponowano na ordynację termin z puli Świąt Bożego Narodzenia lub wiosny. A w Nowy Rok – jak to optymistycznie brzmi! Święta Zmartwychwstania Pańskiego i Zesłania Ducha Świętego, jakże to mocne zapowiedzi energii lata. Natomiast Niedziela Wieczności kojarzy się jednak z końcem, a nie z początkiem.

Według ewangelii o końcu świata z 13. rozdziału Ewangelii Marka, dzień, w którym niebo i ziemia przeminą, poprzedza zwiastun lata: „A od figowego drzewa uczcie się podobieństwa: Gdy gałąź jego już mięknie i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato” (Mk 13,28). Sąd ostateczny to letni czas żniw i czyszczenia ziarna. Ostateczność i wieczność byłyby zatem chwilą upałów, wielkiej pracy bez znużenia i rozkoszą spełnienia nadziei na pełną stodołę? Tymczasem nieważne, czy lato czy zima, ważne, że niebo i ziemia jednak przeminą, ale słowa Chrystusa nie przeminą. „Ale o tym dniu i godzinie nikt nie wie” (Mk 13,32) – błogosławiona ta niewiedza człowieka, błogosławiona niewiedza wszystkich świętych, błogosławiona niewiedza aniołów, a nawet błogosławiona niewiedza Syna Bożego – o „tym dniu”.

My nie musimy wiedzieć. Mamy czuwać. Mamy być uważnymi, skupionymi, skoncentrowanymi. Wehikuł czasu, w którym siedzimy i może trochę nawet nim kierujemy, mknie z kosmiczną prędkością w stronę… ostatniej niedzieli i ostatniej chwili.

Czy to jest wiedza powszechna? Nasze katechezy i kazania raczej skromnie o biblijnym „dniu gniewu” informują. Apokalipsa stała się natomiast inspiracją dla wielu filmów. Odsuwamy przemijanie nieba i ziemi w kategorię science fiction i fantasy. Tak łatwiej żyć.

Niewiedza i nieświadomość mają jednak swoje granice. „To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!” (Mk 13,37). Co to znaczy? Jak mam być uważnym, skoro nie znam dnia ani godziny? Na co zwracać uwagę? Czego mam pilnować?

Może wejdziesz czasem na jakąś wieżę, na swoje drzewo sykomory i użyjesz wyimaginowanego albo prawdziwego drona i spojrzysz na wszystko szeroko z góry? Sprawdź gałązki figowca i przypatrz się pąkom. Zauważ siebie samego w gęstwinie istnień. Odszukaj perły Królestwa w podstępnej ofercie pozorów i próżności. Policz swoje dni i uwielbij Boga za nieskończoność, nieoznaczoność, niewiedzę, ciszę i wieczność. Podziękuj za każdą datę w kalendarzu życia. Za pierwsze kiełkujące nasionko i ostatni liść. Za płatek śniegu i ostatnią kroplę wody. Za Jezusa Zbawiciela naszego świata, który jest Alfą i Omegą, pierwszym i ostatnim. Amen.

„Zwiastun Ewangelicki” 22/2022