miniatura

„Zapytany zaś przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie Królestwo Boże, odpowiedział im i rzekł: Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie, ani nie będą mówić: Oto tutaj jest, albo: Tam; oto bowiem Królestwo Boże jest pośród was”. Łk 17,20-21

Czym jest tęsknota w naszym życiu? Czy to nie jeden z najpiękniejszych stanów, który wzmacniania pragnienie życia, uczy otwartości, oczekuje spełnienia obietnicy? Wchodzimy w okres roku kościelnego, który skłania do patrzenia ku przyszłości, ale czy faktycznie robimy to z tęsknotą? Czasami mam wrażenie, że ten czas, zamiast nadzieją i radosnym wyczekiwaniem, wypełniony jest lękami, niepewnością i wątpliwościami.

Tekst, nad którym się zastanawiamy, ustami faryzeuszów zadaje pytanie „kiedy przyjdzie Królestwo Boże”? Nasze myśli kierujemy od razu ku temu, co dopiero ma się wydarzyć, tymczasem Jezus odpowiada: „Królestwo Boże jest pośród was”.

Zadajmy sobie pytanie: czym jest mowa o Królestwie Bożym na płaszczyźnie naszej codzienności, przeżywanej rzeczywistości? Królestwo to przecież słowo, które często kojarzy się negatywnie albo jako archaiczne. Jesteśmy przyzwyczajeni do dysput o poziomie i kondycji demokracji, a nie o królestwie. Królestwo kojarzy się z posiadanym terytorium, władzą, przestrzenią i królem jako władcą, nie wiąże się z dialogiem, partnerstwem i rozmową. Gdy jednak przyglądamy się tekstom ewangelicznym, naprawdę trudno uciec od tego sformułowania. Jezus przyszedł, aby głosić Królestwo Boże. Opowiada na różne sposoby, najczęściej za pomocą symboli i obrazów, czym owo królestwo jest. Piękne są to porównania i przypowieści! Trudno w nich wychwycić, aby chodziło o jakąś strukturę materialną albo o jakiś układ przynależności i władzy.

Gdy czytamy Ewangelię, zaczynamy rozumieć, że Jezus mówi o Królestwie Bożym, które „jest pośród was”, czyli jest ono na poziomie relacji, które tworzymy. Kościół i wierzący jako wspólnota wiary jesteśmy w ciągłych relacjach ze sobą nawzajem, z Panem Bogiem i sami z sobą. No właśnie, a jak te relacje wyglądają? Czy tworzymy je opierając się tylko na myśleniu o tym, że jesteśmy w jakimś „pomiędzy”? Pomiędzy tym, co wydarzyło się w Chrystusie ponad dwa tysiące lat temu, a tym, co ma nastąpić w nieokreślonej przyszłości, a nazywane bywa „końcem świata” i budzi zgrozę. Taki sposób myślenia może nam zabrać radość z każdego przeżywanego dnia w tymże Królestwie!

Królestwo ma zawsze króla. Czy Jezus Chrystus jest królem? Niby tak, niby to wiemy, ale często mamy wrażenie, że to jakby do niego nie pasuje, że On jakby się tego wypiera poprzez swój sposób bycia, gdy na przykład po wjeździe do Jerozolimy umiera na krzyżu. W Ewangelii Jana 18,36 czytamy o rozmowie Piłata z Jezusem i o pytaniu zadanym przez Poncjusza: „A więc jesteś królem?”, zauważamy odpowiedź, która nie jest negacją. „Sam mówisz, że jestem królem. Ja się narodziłem i na to przyszedłem, aby dać świadectwo prawdzie” – mówi Jezus. No właśnie: Jezus jest Królem! Mówimy o tym, wyśpiewujemy na ten temat dziesiątki pięknych pieśni, ale czy zastanawiamy się, co to oznacza? Jezus jest królem, który jako Bóg, przyszedł na ten świat w postaci człowieka. Gdy obserwujemy tegoż Króla w osobie Mistrza z Nazaretu widzimy, że jest tym, który zna swoją wartość, który wie skąd pochodzi, który ma piękną duszę i wrażliwe serce, który buduje królestwo czerpiąc z jednego źródła: z miłości! To król, który nie krzywdzi, nie odrzuca, który uczy kochać. Taki jest prawdziwy król! Chce na każdej płaszczyźnie tworzyć piękno, wzbudzać wiarę, pomagać, uzdrawiać, włączać do społeczności! Uczy nas, że takiej cząstki człowieczeństwa i takiego rozumienia królestwa mamy szukać wśród siebie i w sobie.

Czy zatem potrafimy tęsknić za takim Królestwem Bożym, jakim je objawił Chrystus? Jeśli tak, to niech to będzie piękna moc w nas, która wiedzie ku przyszłości pełnej nadziei. Takiej, w której każdy z nas może się odnaleźć jako ten widzący w swoim życiu miłość i otwierający się na przyszłość. Amen.

3. przed końcem roku kościelnego

„Zwiastun Ewangelicki” 21/2022