miniatura

„Umiłowani, miłujmy się nawzajem, gdyż miłość jest z Boga, i każdy, kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli. Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze. Umiłowani, jeżeli Bóg nas tak umiłował, i myśmy powinni nawzajem się miłować. Boga nikt nigdy nie widział; jeżeli nawzajem się miłujemy, Bóg mieszka w nas i miłość jego doszła w nas do doskonałości”. 1 J 4,7-12

Niccolò Paganini, wielki skrzypek, geniusz muzyczny, zapisał w testamencie swoje skrzypce Genui – miastu, w którym się urodził. Postawił jednak warunek – zastrzegł, że już nikt nie może zagrać na tym instrumencie. Warunek okazał się jednak bardzo niefortunny. Dlaczego? Jak wiadomo, najgorszą rzeczą dla drewnianego instrumentu jest nieużywanie go. Wtedy rozsycha się, rozkleja, pęka – traci swoje szczególne właściwości.

Tak samo jest z miłością. Samo mówienie o miłości do bliźnich, podobnie jak mówienie bliskiemu człowiekowi, że się go kocha – bez codziennej praktyki, bez czynu, nie ma znaczenia i większego sensu. Nasza wiara, nasze chrześcijaństwo, także potrzebuje ruchu, potrzebuje, aby jej używać, potrzebuje czynnej miłości.

Boga nikt nigdy nie widział” – czytamy w Janowym liście. Tymczasem każdy z nas zapewne chciałby Boga spotkać. Wyobraźmy sobie, że idziemy główną ulicą miasta, gdy nagle ktoś chwyta nas za ramię i mówi: „Oto ja jestem! To ja, twój Bóg!” Myślę, że niejeden z nas chciałby doświadczyć takiego spotkania. Moglibyśmy wtedy zadać wiele pytań na dręczące nas tematy.

Może wreszcie w pełni, tak do końca, zdecydowalibyśmy się uwierzyć i może nawet po takim spotkaniu pobieglibyśmy – jak owe kobiety od grobu Jezusa – i opowiadalibyśmy drżącym głosem, że Bóg istnieje, że żyje! Może, jak apostoł Paweł pod Damaszkiem diametralnie zmienilibyśmy optykę naszego życia! Jednak Boga nikt nigdy nie wiedział, ale On sam objawił się nam w Chrystusie i w tę prawdę musimy uwierzyć, że Bóg odkrył się całkowicie w swojej miłości do nas, w Chrystusie ukrzyżowanym.

Jeżeli nawzajem się miłujemy, Bóg mieszka w nas” – pisze Jan. I pojawia się teraz to trudne pytanie: Jak kochać drugiego człowieka? Jak sprostać, tak trudnym wymaganiom? W jakim stopniu i w jaki sposób muszę poznać Boga, by móc powiedzieć o sobie, że kocham drugiego człowieka tak, jak On – tego oczekuje?

Przyjęcie Bożej miłości i zaakceptowanie tego, że Boga możemy odnaleźć również w drugim człowieku, pomaga nam kochać. Uświadomienie sobie, że Bóg nie jest jakimś nieosiągalnym sacrum – świętym, odległym i niedostępnym bytem, ale kimś, kto jest blisko nas, kto pomaga w miłości! To On – Bóg, oczekuje od nas wiary, której konsekwencją jest miłość! Wiary czynnej w miłości, która wręcz wypycha nas do miłości, wiary, która sprawia, że miłości nie da się ukryć, wiary, którą żyjemy na co dzień! Dajmy się Bogu po prostu użyć, nie zamykajmy się i nie odstawiajmy siebie samych do zakurzonej gabloty jak odstawiono skrzypce Paganiniego. Nie stawiajmy tej szczególnej Bożej miłości ograniczeń i warunków, a wtedy Bóg będzie mieszkał w nas i „miłość jego dojdzie w nas do doskonałości”. Amen.

13. Niedziela po Trójcy Świętej

„Zwiastun Ewangelicki” 17/2022