miniatura

Pamiętam, jak kiedyś z ojcem, w czasie wojny – byłem wtedy dwunasto- czy trzynastolatkiem – odwiedziliśmy na wsi samotnego, młodego człowieka, ukrywającego się w jednym z gospodarstw. Był strasznie zawstydzony, gdy zobaczył nas, i nie miał nas czym poczęstować. Mimo biedy i zagrożenia pojawił się u niego ludzki odruch. Wtedy, mimo niebezpieczeństw, mimo śmierci grożącej za pomoc tzw. „bandytom”, ludzie byli bardziej wyczuleni na los innych. Nie bali się ukrywać uciekinierów z więzień i obozów, nauczyciele prowadzili tajne kursy maturalne, by zdolna młodzież mogła ukończyć szkołę średnią. A niejedna wieś potrafiła ukrywać całą zimę i karmić oddział partyzancki, mimo że sami nie byli zbyt bogaci. Ukrywający się mogli liczyć na otrzymanie fałszywych dokumentów, ranni na pomoc lekarską, a wielu Żydów na kryjówkę do końca[...]

Musisz się zalogować aby zobaczyć zawartość. Proszę . Nie masz konta? Przyłącz się