miniatura

– ewangelicy dla Ukrainy

 

Za naszą wschodnią granicą trwa wojna – 24 lutego 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę. Od samego początku wiele parafii luterańskich w Polsce zaczęło organizować wsparcie finansowe, rzeczowe i logistyczne. Ruszyły różnego rodzaju zbiórki, w tym ogłoszona przez Diakonię Polską zbiórka funduszy na pomoc Ukrainie. Przygotowywano miejsca oraz przyjmowano osoby uciekające przed działaniami wojennymi.

Uchodźcom pomagają ewangelicy z parafii w dużych ośrodkach miejskich i małych miejscowościach, z liczebnie dużych parafii i z takich, które mają niewielką liczbę wiernych. Już drugiego dnia, w piątek, 25 lutego pierwsza grupa z Ukrainy przybyła do Centrum Luterańskiego w Warszawie. Mieszkania i miejsca noclegowe zaoferowały m.in. parafie lub parafianie: z Białegostoku, Bytomia-Miechowic, Cieszyna, Częstochowy, Dzięgielowa, Gliwic, Golasowic, Kalisza, Karpacza, Kielc, Krakowa, Mrągowa, Legnicy, Jawora, Łodzi, Łowicza, Opola, Ostródy, Pisza, Radomia, Sorkwit, Sycowa, Wrocławia, Warszawy, Węgrowa, Wisły i Żyrardowa.

Sprawny system

Obradująca 28 lutego konferencja biskupów zauważyła, jak ważny wobec tej powszechnej aktywności pomocowej jest sprawny system informacyjny. Zachęciła parafie, aby zgłaszały się do lokalnych punktów koordynujących pomoc lub poprzez istniejące strony rządowe. Oczywiście parafie mogą nawiązywać bezpośrednio kontakt z rodzinami, które szukają pomocy i organizować dla nich wsparcie. Biskupi wskazali, by proboszczowie z radami parafialnymi ustalali plany działania i zakres zaangażowania. Należy liczyć się z tym, że potrzebna będzie długofalowa pomoc.

Po nabożeństwie w niedzielę 27 lutego w parafii w Gliwicach (diec. katowicka) odbyło się nieformalne zgromadzenie parafialne, na którym podjęto decyzję o zorganizowaniu pomocy i przyjęciu do parafialnego mieszkania uchodźców z Ukrainy. Na jednym z komunikatorów zawiązała się grupa koordynująca działania. Kolejnego dnia w budynku parafialnym zamieszkała pierwsza trzyosobowa rodzina, druga siedmioosobowa, dotarła po czterech dniach podróży przez Rumunię. „Zdajemy sobie sprawę, że podjęliśmy zobowiązanie i daliśmy nadzieję, której nie możemy zawieść – mówi proboszcz ks. Andrzej M. Wójcik. – Pieniądze potrzebne są już i jak oceniamy będą potrzebne przez przynajmniej rok. Ewentualne finansowe wsparcie, niezależnie czy z publicznych, czy kościelnych źródeł, jest obwarowane biurokratycznymi przepisami. Dlatego zwróciłem się do parafian o zadeklarowanie systematycznych wpłat na pomoc dla naszych podopiecznych i taką deklarację od wielu osób uzyskałem”. Parafia jest powściągliwa w przyjmowaniu pomocy na zapas i rzeczy, z których nikt nie skorzysta – ścisła koordynacja pomaga w podejmowaniu mądrych decyzji.

„Skupiamy się na konkretnej pomocy. To nie jest telewizyjny show, to są po prostu bardzo różni ludzie, którzy stanęli w obliczu dramatu wojny i potrzebują naszej pomocy. Dzięki za wasze serca!” – napisał proboszcz na parafialnym Facebooku.

W Piszu (diec. mazurska) parafia oddała dla uchodźców apartament Pastorówka w domu parafialnym. Zamieszkała w nim mama z dwójką dzieci, a potem kolejna rodzina. „W ten sposób nasza parafia bierze na siebie wyjątkową odpowiedzialność za wsparcie i opiekę nad potrzebującymi pomocy – przypomina proboszcz ks. Marcin Pysz. – Na bieżąco będziemy podawali, jakie mamy potrzeby. Ale każdy dar serca będzie nam teraz wyjątkowo potrzebny”.

Godziny wsparcia i lekcje polskiego

Ważne jest też, by informować osoby z Ukrainy, na jakich zasadach mogą przebywać w Polsce, co i gdzie powinni załatwić. Część z nich, zwłaszcza dzieci, może ponadto cierpieć z powodu traumy wojennej, może mieć trudności z adaptacją w nowym środowisku. Nieznajomość języka polskiego może dodatkowo wpływać na poczucie wyobcowania. W związku z tym na bezpłatna naukę języka polskiego zapraszają na przykład wolontariusze – parafianie z parafii w Tychach.

Pomyślano też o tym w parafii w Koszalinie (diec. pomorsko-wielkopolska), gdzie działa diakonijny Razem Infopunkt Koszalin. Zostaną tam uruchomione kilkuosobowe grupy do nauki języka polskiego dla poczatkujących. To da im pewien komfort i szanse na samodzielne funkcjonowanie. Znajomość języka, nawet na poziomie podstawowym, to większe możliwości. Powstaną też grupy adaptacyjne dla dzieci młodszych i starszych. Program zajęć zawiera elementy nauki języka polskiego, kultury, zwyczajów i tradycji, przy jednoczesnym zachowaniu pamięci o swoim miejscu pochodzenia. Dla wszystkich, którzy czują, że targają nimi różne uczucia i emocje, dostępne będą „godziny wsparcia” – spotkania z terapeutami i innymi osobami.

Od 3 marca uruchomiono też telefoniczny kontakt w języku ukraińskim, gdzie codziennie przez kilka godzin można uzyskać informacje, głównie związane z organizacją zajęć i nauki dla dzieci. Aby ułatwić im start w polskiej szkole, Diakonia Koszalin chce zakupić dla nich szkolne plecaki wraz z wyposażeniem.

Pomoc rodzinom pracowników i współpracowników

Zwłaszcza na początku uchodźcy znajdowali schronienie w parafiach lub domach parafian dzięki prywatnym kontaktom wiernych lub przez różne stowarzyszenia czy organizacje pomocowe.

Jeden z członków parafii w Wieszczętach-Kowalach (diec. cieszyńska) pracujący w instytucji kultury z kilkoma Ukraińcami, przyniósł wiadomość, że szukają oni mieszkań dla swych bliskich, opuszczających ogarnięty wojną kraj. Gdy w parafii w niedzielę na nabożeństwie ogłoszono, że poszukiwane jest mieszkanie dla ukraińskiej rodziny, inny parafianin od razu udostępnił dom po rodzicach. Stał on nieużywany, pusty. Staraniem parafian wyposażono go w meble, łóżka, pościel, artykuły gospodarstwa domowego, środki czystości, żywność. Rodzina ze Lwowa zamieszkała w nim już 1 marca. „Myślałam, że to już będzie »ogarnięte«, a tu kolejne wyzwania. Na przykład taka prozaiczna rzecz, jak wywóz śmieci – kto je będzie odbierał i kto za to zapłaci. Mimo wszystko ta świadomość, że możemy komuś pomóc w ten trudny czas, dodaje nam sił” – mówi osoba z parafii.

Plebania parafii w Lasowicach Wielkich (diec. katowicka) mieści się w pobliskich Lasowicach Małych. Mieszkanie na piętrze od dłuższego czasu wynajmowała ukraińska rodzina pracująca w Polsce. Piętro niżej znajdowała się rzadko używana, zwłaszcza teraz, w czasach pandemii, sala parafialna. Została przystosowana na przyjęcie wojennych uchodźców. Zamieszkały w niej dwie krewne tej rodziny z piątką dzieci, które przyjechały z miejscowości położnej na południe od Kijowa. „Pomyśleliśmy, że to będzie dla nich miłe, gdy zamieszkają pod jednym dachem – mówi proboszcz ks. Ryszard Pieron. – Rodzina obeznana z życiem w naszym kraju pomoże się im zaaklimatyzować, będą się wzajemnie wspierać”. W pomieszczeniu była kuchnia, lodówka, mikrofalówkę i różne sprzęty donieśli parafianie. Materace dobrej klasy zostały z zasobów Domu Tolerancji i Nadziei, w ramach którego odbywały się kilkudniowe wydarzenia. „Jeszcze tylko wymienimy im umywalkę na większą i na początek będzie im całkiem wygodnie” – wyjaśnia proboszcz.

Również parafia we Wrocławiu (diec. wrocławska) pomaga swoim pracownikom – obecnie jest to kilka osób – i wolontariuszom sprowadzić rodziny z Ukrainy. „Z Bożą pomocą jedziemy na granicę po trzy kobiety, w tym córkę pani Inny pracującej w naszej parafii. Polecamy się waszym modlitwom. Daria i Ziemowit” – napisano na parafialnej stronie 27 lutego. Po swoją mamę i kilka innych osób, wraz z drugim kierowcą – parafianinem, pojechał na dworzec do Przemyśla Rusłan, wolontariusz wykonujący od ubiegłej jesieni różne prace na rzecz parafii w ramach programu Europejski Korpus Solidarności. Czekali na pociąg ponad dobę, a nocleg zaoferowało im przypadkowe, miejscowe małżeństwo – wszystkie łóżka w hotelach zarezerwowane są dla służb mundurowych.

Do dnia rosyjskiej agresji na Ukrainę we Wrocławiu mieszkało około 100 tysięcy Ukraińców. Ci „parafialni” pracowali głównie w Kamienicy pod Aniołami, gdzie parafia prowadzi pokoje gościnne. Dziś funduje ona posiłki dla uchodźców. Osoby, które parafia przyjęła, są z Kijowa i Charkowa, mieszkają za darmo u rodzin. Wiele z nich szuka mieszkania, ale na taki zupełnie komercyjny wynajem ich nie stać – barierą są wysokie kaucje, które trzeba od razu wpłacić. „Część chce wyjechać dalej na Zachód – mówi proboszcz ks. Marcin Orawski. – Pomoc oferują nam ewangelicy m.in. z Drezna, odezwała się parafia partnerska w Kolonii. Część woli tu zostać, bo nie zna języka, może obawia się różnic kulturowych. Oni nie mają oczekiwań, roszczeń, chcą w miarę normalnie żyć”. Aby im to umożliwić, parafia pomaga w taki sposób, jaki będzie dla danej osoby najlepszy. Na przykład parafianie złożyli się na zakup sprzętu fryzjerskiego dla jednej z pań – i ona już pracuje.

Dzieci mieszkające w budynku parafii w Łodzi podczas odwiedzin w swojej przyszłej szkole

We współpracy z samorządami

Zaraz na początku miejski sztab kryzysowy zwrócił się do parafii w Łodzi (diec. warszawska), czy przyjęłaby siedmioosobowa rodzinę, która przyjechała z Kijowa z jedną walizką. Tak dużą grupę trudno gdzieś razem umieścić. Schronienie w parafialnym budynku znalazły też trzy rodziny pracowników, którzy w ubiegłym roku pracowali przy remoncie. Dobrze się złożyło, że akurat były mieszkania po studentach, którzy w związku z pandemią już do nich nie wrócili. Potrzebne wyposażenie i ubrania zapewnili parafianie. Lodówkę, pralkę, suszarkę ufundowali joannici z Niemiec. Obiady – od poniedziałku do piątku – zaoferowała pobliska Izba Lekarska. „Na razie bazujemy na ofiarności parafian, jednak w razie dłuższego pobytu, zwrócimy się do sztabu kryzysowego o wsparcie – wyjaśnia proboszcz ks. Michał Makula. – Czujemy się odpowiedzialni, chcemy pomagać, ale też nie bierzemy nikogo przypadkowego, z ulicy, tylko osoby, które przeszły punkt recepcyjny, a zatem znalazły się w systemie i państwo również bierze za nie odpowiedzialność”.

W parafialnym domu „Effata” w Drogomyślu (diec. cieszyńska) również w tych dniach zamieszkały Ukrainki. Pięć kobiet znalazło tam schronienie właśnie za pośrednictwem lokalnego samorządu. „Remontujemy też inne, należące do parafii mieszkanie, składające się z trzech pokojów, właśnie z myślą o przyjęciu kolejnych osób w potrzebie” – mówi proboszcz pomocniczy ks. Tomasz Bujok.

W Legnicy (diec. wrocławska) decyzję o umieszczeniu dwóch rodzin uchodźców w budynku parafii, podjęła rada parafialna. Początkowo miało być o jedna osobę dorosłą więcej, ale jedna z nich – pielęgniarka oddała dzieci pod opiekę krewnej, a sama została na miejscu uważając, że każda para medycznych rąk przyda się podczas nasilających się walk. „Oni na razie przyjeżdżają z optymistycznym założeniem, że za dwa tygodnie – miesiąc wrócą do domu, my jednak przyjmujemy ich z założeniem, że to może potrwać znacznie dłużej” – mówi proboszcz ks. Jerzy Gansel. Z tego względu w oddalonym o 18 km Jaworze w porozumieniu z tamtejszą parafią ewangelicką są przygotowywane miejsca na przyjęcie osób z Ukrainy – jeśli się uda, to będzie rodzina mieszkanek legnickiej parafii. „Na razie bazujemy na ofiarności parafian, mobilizacja w tym zakresie przeszła moje oczekiwania. Rąk po pieniądze nie wyciągamy ani do Diakonii Kościoła, ani do miasta, ale tego nie wykluczamy w przyszłości”.

Rąk po pieniądze nie wyciągają też przybysze, którzy chcieliby przynajmniej namiastki normalności. „Dajcie mi jakąkolwiek pracę, mogę sprzątać, gotować, żebym się czymś zajęła i nie myślała o tym, co się tam dzieje” – mówi pani Ludmiła. Taką normalność mają też zapewnić dzieciom przyszłe zajęcia szkolne, i w tym punkcie nieodzowna jest współpraca z miastem. Jednak, jak się okazało, dzieci uczyły się ostatnio zdalnie, co na razie nadal w tym przypadku funkcjonuje.

Punkty kontaktowe i grupy wsparcia

Ukrainki z miejscowości Winnica znalazły się w Opolu. Dzień po tym, jak wyruszyły w drogę, ich miejscowość została ostrzelana. Na Opolszczyźnie nie znały nikogo, w tę stronę akurat jechał autobus. Chciały być gdziekolwiek, byle gdzieś w Polsce. W pokojach gościnnych parafii w Opolu (diec. katowicka) schronienie znalazło 13 osób – trzy rodziny, mamy i babcie z dziećmi oraz jeden dziadek. W zapewnienie im najróżniejszych potrzeb zaangażowali się nie tylko parafianie, także ich znajomi, sąsiedzi, wierzący i niewierzący. Parafia stała się punktem kontaktowym, a na parafialnym Facebooku wciąż pojawiają się zapotrzebowania i odpowiedzi na nie. Ktoś potrzebuje dziecięcego wózka – już jest wózek, potrzeba sześciu rowerów, pracy dla manicurzystki i pracy dla starszej pani – i jeszcze tego samego lub następnego dnia są i rowery i praca. Ta nieformalna grupa zaangażowała się też w zorganizowanie opieki medycznej, przedszkola i szkoły dla dzieci. A na facebookowym koncie kolejne ogłoszenia o poszukiwanych mieszkaniach, sprzętach AGD itd. – dla kolejnych uchodźców.

Podobnie, choć w różnej skali, działa zresztą więcej parafialnych stron internetowych. Parafia w Tychach (diec. katowicka) informuje na przykład, że mężczyzna z rodziny, która wyjechała z Charkowa i zamieszkała w parafialnym budynku, potrzebuje ciepłych butów nr 43: „Jeśli posiadacie obuwie w przyzwoitym stanie i chcielibyście pomóc” – mija kilka godzin i już ktoś wpłacił pieniądze na nowe obuwie.

Na stronie parafii w Golasowicach (diec. katowicka) można przeczytać: „Telefon o godzinie 20.48 i pytanie: czy przyjmiecie dziś w nocy mamę z trójką dzieci? Godzinę wcześniej oglądaliśmy zaoferowany nam przez Andrzeja i Małgorzatę przytulny domek dla 4 osób. Szybkie zakupy i już wszystko czeka na naszych gości. Potrzebujemy pralki ładowanej z góry – to niemożliwe, ale 3 minuty od zamieszczenia tego posta już pralkę mamy! Bóg cudownie kieruje całą akcją pomocy”.

Parafia w Białej (diec. cieszyńska) ogłosiła z kolei, że za jej pośrednictwem można dofinansować obiady dla siedmiorga ukraińskich dzieci w stołówce szkolnej obok plebanii. I też bardzo szybko wpłacono tyle, że starczy na trzy miesiące, można jednak wpłacać dalej.

W wielu miejscach działają nieformalne grupy połączone ideą pomagania uchodźcom, gdzie aktywni są też ewangelicy. I tak na facebookowym profilu Grupa Cieszyn dla Ukrainy, ukazało się ogłoszenie Towarzystwa Ewangelickiego w Cieszynie, które oferuje kawalerkę dla uchodźców oraz informuje, że są jeszcze dwa mieszkania należące do parafii w Cieszynie, ale wymagają odświeżenia. Zatem: „Jeśli ktoś z państwa może zadeklarować pomoc w formie finansowej lub prac remontowych, prosimy o kontakt”.

Transporty z pomocą

Część parafii włączała się w akcje organizowane przez organizacje pozarządowe, samorządy czy inne podmioty. Parafia w Sopocie (diec. Pomorsko-wielkopolska) włączyła się w zbiórkę karmy dla zwierząt schroniska Sopotkowo, które zawiezie ją na Ukrainę, a wracając przywiezie psy i koty, dla których poszukuje tymczasowych lub stałych domów.

Z kolei parafia w Lublinie (diec. warszawska) oprócz zbiórki darów dla uchodźców udostępniła swój kościół na nabożeństwa lubelskim adwentystom. Zbór adwentystów swoją kaplicę zamienił tymczasowo na noclegownię dla uchodźców. W lubelskiej parafii nocowali wolontariusze, w tym ks. Łukasz Stachelek i ks. Rafał Miller, wiozący pomoc humanitarną dla mieszkańców Ukrainy zorganizowaną m.in. przez Diakonię Kościoła i Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe. Konwój czterech busów, zabrał z okolic Łucka do Polski sporą grupę ewangelików z różnych ukraińskich parafii ewangelickich. Jeden z busów ufundowany przez Dzieło Gustawa Adolfa (GAW) na miejscu przekazany został na potrzeby Niemieckiego Ewangelicko-Luterańskiego Kościoła Ukrainy. Z ewangelikami z Charkowa i Odessy jeszcze kilkanaście dni przed wybuchem wojny była w kontakcie parafia w Sycowie (diec. wrocławska). We współpracy z mieszkańcami Sycowa udało się wyposażyć pomieszczenia w parafii i przygotować 36 miejsc na przyjęcie tych uchodźców.

Uczestnicy konwoju z pomocą humanitarną w Łucku

Na Facebooku parafii w Kaliszu (diec. pomorsko-wielkopolska), w której zaoferowano noclegi 30 osobom, proboszcz ks. Michał Kühn napisał: „Jesteśmy małą parafią i nie będziemy w stanie udźwignąć tak wielkiego ciężaru, ale chcemy pomóc na tyle, ile możemy, w tym wstępnym okresie, gdzie potem ma włączyć się nasz rząd. (…) W obliczu tak wielkiej pożogi nie możemy czynić granic konfesyjnych. (…) Dla mnie jako proboszcza jest trudno obojętnie przejść wobec tego, co się dzieje… A jeśli ktoś tego nie rozumie, to zapraszam na Niecałą 10 popatrzeć na ukraińskie dzieci”.

Z tych przecież tylko przykładowych działań na rzecz potrzebujących wsparcia bliźnich wyłania się budujący obraz. Sytuacja codziennie się zmienia, pomoc otrzymują kolejne osoby. Jednak media donoszą zarazem o pierwszych nieporozumieniach związanych ze stresem oraz różnymi oczekiwaniami zarówno po stronie goszczących, jak i gości.

Ten tekst, choć tak obszerny, pokazuje zaledwie ułamek zaangażowania ewangelików. Informacji szukaliśmy przez osobiste kontakty i obserwując  strony internetowe i  konta na Facebooku. Do wielu  informacji z pewnością nie dotarliśmy. Powyższy zapis dotyczy sytuacji do około 10 marca. W następnym numerze „Zwiastuna Ewangelickiego” zamieścimy kolejne informacje – nie po to, by  chwalić poszczególne parafie, ale by pokazać czytelnikom, gdzie potrzebne jest wsparcie.

Nie wszystkie parafie muszą oferować miejsca noclegowe, ale każdy z czytelników może rozważyć, czy jednorazową lub systematyczną pomocą jest w stanie wesprzeć wybrane parafialne działania.

Dary zbierane w parafii we Wrocławiu

„Zwiastun Ewangelicki” 6/2022