„A gdy Jezus usłyszał, że Jana uwięziono, usunął się do Galilei. I opuściwszy Nazaret, przyszedł i zamieszkał w Kafarnaum, nad morzem, na pograniczu krain Zebulona i Naftalego, aby się wypełniło, co było powiedziane przez proroka Izajasza (…). Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios”. Mt 4,12-14.17
Świat, który nas otacza podlega głębokim i szybkim zmianom, jak chyba nigdy w historii, ale też nas, współuczestników tych wydarzeń, męczy. Przełom, który rozpoczął się w naszym kraju w 1989 roku, trwa nadal – ciągle się eksperymentuje, nadrabia zapóźnienia. Historia wyznaczyła nam rolę prekursorów.
Momenty przełomowe zdarzają się nie tylko w życiu społeczeństw, ale także w życiu osobistym. Może to być konieczność wyboru szkoły, a więc i zawodu, a co za tym idzie – przyszłości, czy też wybór życiowego partnera, ślub i odejście z domu rodziców. Biblijny tekst również opisuje przełom, pierwszy, jaki dokonał się w życiu naszego Mistrza z Nazaretu. W tym mieście spędził dzieciństwo, dorastał, aż wreszcie przyszedł moment, w którym opuścił dom swoich rodziców i poszedł realizować przeznaczoną Mu misję. Jak pisze ewangelista Mateusz, Jezus usłyszał, że Jan Chrzciciel został uwięziony. Jan, który miał przygotować drogę Zbawicielowi, odchodzi powoli z areny wydarzeń, aby w pełni mógł na niej zaistnieć Jezus. Nie ma między nimi żadnej rywalizacji, nie ma przepychanek. Każdy wie, jaką misję ma do wykonania i wypełnia ją.
Jakże chciałoby się widzieć taką postawę wśród nas! Każdy realizuje swoje zadanie, a potem oddaje pole drugiemu. Jednak dziś każdy podkreśla swoje znaczenie, a ten obok, choć-by nawet był lepszy, jest traktowany jak wróg, którego trzeba zniszczyć. Klasyczny wyścig szczurów. Tymczasem Jan jest przykładem pokory – nigdzie nie znajdujemy miejsca, które mówiłoby, że uzurpował sobie prawo do nazywania siebie zbawicielem. On znał swoje miejsce.
Przejdźmy jednak do Jezusa. Najtrudniej być prorokiem we własnym kraju, dlatego opuszcza On Nazaret i udaje się do Galilei, do Kafarnaum. Dlatego tam, bo była to niezmiernie urodzajna ziemia. Bujna roślinność sprzyjała uprawie i hodowli. Józef Flawiusz, historyk i kronikarz tamtych czasów podaje, że było tam ponad 200 wsi i miasteczek. Jezus rozpoczął więc działalność misyjną w tej części Palestyny, gdzie mogło słuchać Go najwięcej ludzi. Galilea była też najbardziej otwarta na nowe idee. Flawiusz tak pisał o Galilejczykach: „Zawsze lubili rzeczy nowe, z natury usposobieni do zmian, buntowniczy”. Te cechy sprawiały, że Jezus miał chłonnych słuchaczy. Stanowili podatny grunt dla głoszonej Ewangelii.
Jednakże sednem tekstu nie jest ani Jan, ani Galilea, ale przesłanie, z jakim Jezus rozpoczyna swoje nauczanie: „Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios”. Jezus zaczął „kazać” – czytamy. Dość to niefortunne sformułowanie, bo współcześnie odbierane jest negatywnie. „Kazać” to przynudzać, prawić morały. Jezus jednak głosi swoje poselstwo tak, jak herold przekazywał ludowi wolę władcy. Bezpośrednio, świeżo, z mocą daną od Tego, w czyim imieniu przemawia. To nie jest wiadomość z dziesiątych ust, pięć razy przekręcona, niepewna. On przemawia z mocą Boga występując z Jego poselstwem.
Upamiętajcie się. Jakże często to słyszymy! I co? Nikły skutek. Czy początek roku to dobry czas na przełom? Na to, by usłyszeć głos Boga, który mówi: upamiętaj się? Zmień swoje myślenie, postępowanie? Przybliżyło się Królestwo Boże. Bóg nie jest odległy, nie jest staruszkiem siedzącym na obłokach, ale kimś blisko nas. Jego królestwo nie jest abstrakcją, ale przestrzenią, w której rządzi dobro, miłość, współczucie. I tak łatwo można zostać tego królestwa obywatelem! Wystarczy poprosić Boga o siłę do zmian i konsekwentnie z Nim żyć. Bóg zbliżył się do nas i stał się człowiekiem, aby już nikt nie powiedział, że On się nami nie interesuje. Jemu zależy na każdym z nas, dlatego woła: „Upamiętaj się, bo jestem blisko”. Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 1/2022