„Psalm Hiskiasza, króla judzkiego, gdy był chory i wyzdrowiał ze swojej choroby: Rzekłem: W połowie moich dni muszę odejść, na resztę mych lat zostałem wezwany do bram krainy umarłych. Rzekłem: Już nie ujrzę Pana, Pana w krainie żyjących, już nie zobaczę człowieka między mieszkańcami ziemi. Moja chata rozebrana i odjęta mi jak namiot pasterski. Zwinąłeś jak tkacz moje życie, odciąłeś mnie od krosien, poniechałeś mnie tak w dzień, jak w nocy. Wołałem o pomoc aż do rana, jak lew, tak miażdżył wszystkie moje kości; poniechałeś mnie tak w dzień, jak w nocy. Jak pisklę jaskółcze, tak świergotałem, gruchałem jak gołąb. Moje oczy zmęczone, zwrócone ku górze: Panie! Mękę cierpię, ujmij się za mną! Cóż mam mówić, skoro to On rzekł do mnie i On sam to uczynił? Wszystek mój sen spłoszony przez gorycz mojej duszy. Panie! Ciebie wyczekuje moje serce, pokrzep mojego ducha i uzdrów mnie, ożyw mnie! Zaprawdę, zbawienna była dla mnie gorycz, lecz Ty zachowałeś duszę moją od dołu zagłady, gdyż poza siebie rzuciłeś wszystkie moje grzechy. Nie w krainie umarłych bowiem cię wysławiają, nie chwali ciebie śmierć, nie oczekują twojej wierności ci, którzy zstępują do grobu. Żywy, tylko żywy wysławia ciebie, jak ja dzisiaj, ojciec dzieciom ogłasza twoją wierność. O Panie! Wybaw nas! A będziemy grać na strunach przed domem Pana po wszystkie dni naszego życia”. Iz 38,9-20
Są wśród nas ludzie, którzy na skutek nieszczęśliwego wypadku bądź choroby byli już o krok od śmierci, a jednak pozostali przy życiu. Od tego czasu wielu z nich patrzy na swoje życie innymi oczami i żyje o wiele bardziej świadomie. Na przykład kobieta, o której kiedyś czytałem, została potrącona przez tramwaj i wyszła z tego cało. Chociaż od czasu wypadku była niepełnosprawna, powiedziała: „Dla mnie każdy nowy dzień jest teraz jak prezent”.
My, którzy nie doświadczyliśmy czegoś takiego, prawdopodobnie nie możemy się do tego w pełni odnieść. Ale możemy się nauczyć, że jeśli spojrzymy na życie z perspektywy jego końca, z perspektywy konieczności śmierci, wtedy nabiera ono nowej jakości. Niektórzy pomyślą, że w kościele zbyt wiele mówi się o śmierci, a zbyt mało o życiu na tym świecie. Ale tylko wtedy, gdy właściwie ocenimy śmierć, będziemy mogli właściwie ocenić i właściwie wykorzystać Boży dar życia.
Powinniśmy się nauczyć patrzeć na nasze życie z perspektywy jego końca. Pismo Święte zawiera przykłady, które nas tego uczą, w tym przykład judejskiego króla Hiskiasza. Był pobożnym człowiekiem. Żył w trudnych politycznie czasach. Mimo to cieszył się życiem, sumiennie wykonywał swoje obowiązki. Lubił przebywać z innymi ludźmi, a także chętnie uczestniczył w modlitwach w świątyni jerozolimskiej. Potem dopadła go śmiertelna choroba. Nie był jeszcze w podeszłym wieku i w ogóle nie myślał o śmierci. Prorok Izajasz odwiedził go i w imieniu Boga powiedział mu: „Uporządkuj swój dom, bo umrzesz” (Iz 38,1).
Hiskiasz nie mógł w to uwierzyć. Ogarnęła go rozpacz. W modlitwie dziękczynnej, którą odmówił później i którą tu wcześniej przytoczono, zapisane są jego myśli o śmierci. Hiskiasz wyraźnie ubolewał nad swoim końcem, którego się nie spodziewał i który nadszedł według niego zdecydowanie za wcześnie. Król więc zwrócił się w modlitwie do Boga prosząc go o zdrowie. Wszechmogący obdarzył go dodatkowymi piętnastoma latami życia.
W życiu króla Hiskiasza widzimy trzy fazy. Pierwsza faza – cieszy się życiem i przyjmuje je za pewnik, nie myśli jeszcze o śmierci. Druga faza – jest w poważnych tarapatach i woła do Boga o pomoc. Faza trzecia – doświadcza zbawienia i żyje z większą wdzięcznością i świadomością niż wcześniej, a swoje życie odbiera teraz jako dar z ręki Boga.
Czy naprawdę musimy dopiero doznać cierpienia, abyśmy umieli docenić nasze życie? Powinniśmy żyć tak, jakby każdy dzień był naszym ostatnim. Doceniać każde dzisiaj, traktować jako prezent, bo tylko wtedy będziemy grać na strunach przed domem Pana po wszystkie dni naszego życia. Amen.
19. Niedziela po Trójcy Świętej
„Zwiastun Ewangelicki” 19/2021