miniatura

 

Resztki powalonych drzew, wykarczowane korzenie, porozbijane, leżące w nieładzie kamienne obramowania nagrobków. Tak na początku kwietnia wyglądał dawny cmentarz ewangelicki w Nowej Wsi Ełckiej na Mazurach. Dewastacji dokonano na polecenie proboszcza parafii rzymskokatolickiej, do której teren cmentarza należy.

Wieloma mazurskimi cmentarzami nie ma się kto opiekować, bo nie ma już na miejscu dawnych mieszkańców, którzy uciekli przed armią radziecką, zostali wypędzeni lub później wyjechali. Cmentarze ewangelickie po 1945 roku przeszły na skarb państwa jako mienie poniemieckie. Większość z nich obecnie jest własnością samorządów, część parafii rzymskokatolickich lub jest przez nie użytkowana. Założony w XIX wieku cmentarz w liczącej dziś 1700 mieszkańców Nowej Wsi Ełckiej stanowił tylko część parafialnego terenu cmentarnego. Na części rzymskokatolickiej miejsca na pochówki jest jeszcze sporo. Dlatego trudno dać wiarę wyjaśnieniom ks. Andrzeja Bryga, że były to konieczne prace porządkowe. Tym bardziej nie przekonuje podany w rozmowie z TVN24 powód, że ewangelicy nie interesowali się nekropolią. Nie można też wierzyć jego zapewnieniom o szacunku dla zmarłych, skoro przed karczowaniem terenu nie dokonano ekshumacji.

Stan cmentarza przed dewastacją

Rzymskokatolicki biskup ełcki Jerzy Mazur w piśmie skierowanym do biskupa ewangelickiej diecezji mazurskiej Pawła Hause napisał m.in., że proboszcz porządkowania terenu „dokonał w niewłaściwy sposób”. Wyraził też przekonanie, że prace „nie miały na celu profanacji ani niszczenia starych grobów”. Mimo to, osoby, które były na miejscu, uważają że ciężki sprzęt wydobył na powierzchnię ludzkie szczątki. To jednak musi zbadać prokuratura.

Skandal i barbarzyństwo

Opłakany stan cmentarza odkrył Zbigniew Achramowicz podczas rowerowej przejażdżki. Poinformował o tym innego miłośnika ziemi ełckiej, socjologa Stefana Marcinkiewicza, który prowadzi na Facebooku stronę Mityczna stolica Mazur Ełk/Lyck. Tam też 6 kwietnia br. opublikowane zostały zdjęcia ukazujące zdewastowany teren, które poruszyły opinię publiczną. Opatrzono je komentarzem: „Dziś. Cmentarz parafialny w Nowej Wsi Ełckiej. Wycinka drzew i karczowanie ciężkim sprzętem razem z przedwojennymi nagrobkami. Praktyka »szacunku« dla zmarłych w naszej kulturze…”.

Widok cmentarza z lotu ptaka po zniszczeniu

Ełk i okolice są obecnie filiałem parafii w Piszu. Jej proboszcz ks. Marcin Pysz o sprawie dowiedział się z Internetu. „Kilka osób przesłało mi link do strony pana Marcinkiewicza. Zadzwoniłem od razu do konserwatora zabytków, p.o. kierownika delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Joanny Sobolewskiej. Też już była powiadomiona i planowała wyjazd na wizję lokalną. Niezwłocznie wstrzymała prace i powiadomiła organy ścigania” – mówi ks. M. Pysz. Cmentarz nie jest wprawdzie wpisany do rejestru zabytków, ale znajduje się w gminnej ewidencji zabytków – wraz z kilkudziesięcioma innymi cmentarzami ewangelickimi lub cmentarzami wojennymi. Choć to dokument niższy rangą, oznacza jednak, że taki obiekt reprezentuje lokalne dziedzictwo kulturowe.

Do mazurskiej spuścizny odwołała się na swoim blogu posłanka PSL Urszula Pasławska, pochodząca z rodziny mazurskich, ewangelickich działaczy, która w Nowej Wsi Ełckiej była trzy dni później, 9 kwietnia: „Sprawy nie odpuszczę, dopóki nie dojdzie do odrestaurowania cmentarza. Piszę do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwa Sprawiedliwości, liczę na reakcję! To, co zobaczyłam, można określić jednym słowem: skandal. Na naszych oczach w XXI w. w sposób barbarzyński zniszczono historię terenu, który do tej pory został tak naprawdę nieodkryty. Skoro obecnie tak dużą wagę przywiązuje się do tożsamości, do tego, skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy, zachowanie miejsc pamięci powinno być szczególnie ważne”

Zdewastowane groby żołnierzy z I wojny światowej

Jak to z pozwoleniami było

„W Piszu parafianie są chowani na cmentarzu komunalnym, a nasz dawny cmentarz jest nieczynnym zabytkiem. Jednak zawsze jestem informowany, gdy coś ma być tam robione, nawet gdy trzeba tylko usunąć złamaną gałąź” – mówi ks. Marcin Pysz. Takiego obowiązku nie ma, ale są jeszcze dobre obyczaje.

Na wszelkie prace budowlane, ziemne, na wycinkę zieleni itp. niezbędne są pozwolenia odpowiednich służb i urzędów. Jedyna zgoda, jaką tak naprawdę miał proboszcz – zarządca cmentarza w Nowej Wsi Ełckiej, była wydana przez jego zwierzchnika, biskupa ełckiego. Parafia rzymskokatolicka nie miała nawet aktualnej zgody gminy na wycinkę drzew. Zgoda taka, ważna do 2019 roku, obejmowała jedynie południową i zachodnią, czynną część cmentarza, a nie wschodnią, gdzie było zlokalizowanych około 60 przedwojennych grobów kamiennych i 20 ziemnych. Niewątpliwie zarośla i okazałe drzewa zasłaniały je w dużej mierze, jednak były one zaznaczone na dostępnych mapach geodezyjnych. Ponieważ częścią cmentarza była również mogiła z I wojny światowej, w której leżeli żołnierze różnych wyznań, sprawą zainteresował się Wojewoda Warmińsko-Mazurski Artur Chojecki.

Niezależnie od interwencji wojewody i poselskich zapytań toczą się też postępowania w sprawie – na razie tylko tzw. wyjaśniające – prowadzone przez policję i prokuraturę. Dotyczą one art. 261 kodeksu karnego, który mówi o zniszczeniu miejsc pochówku. Konserwator zabytków prawdopodobnie zleci też badania archeologiczne, aby ustalić, ile faktycznie znajdowało się tam grobów.

Zdewastowane nagrobki

Czy zadośćuczynienie jest możliwe?

W spotkaniu na rzymskokatolickiej plebanii w dniu 26 kwietnia 2021r. uczestniczyli miejscowy proboszcz ks. Andrzej Bryg oraz ks. dr Marek Bednarski, dziekan okręgu, a ze strony ewangelickiej ks. Marcin Pisz i ks. Wojciech Płoszek, rzecznik prasowy diecezji mazurskiej i ks. Bartłomiej Polok, wikariusz parafii w Piszu. Strona ewangelicka przedstawiła wówczas pisemnie swoje oczekiwania. Sformułowano je w 6 punktach domagając się: przywrócenia pierwotnego wyglądu cmentarza z odtworzeniem nagrobków w miejscu spoczynku, zgodnie z załączoną mapką ewidencyjną; zebranie pozostałych szczątków ludzkich wydobytych podczas prac oraz pochówek zgodnie z ewangelicko-augsburską tradycją; usunięcia pozostałych pniaków z korzeniami bez użycia sprzętu ciężkiego; utworzenie lapidarium na pozostałe płyty i obramowania grobowe oraz dbanie o porządek na tym terenie; zamontowania przy bramie wjazdowej tablicy z napisem: „Dawny cmentarz ewangelicki” oraz zorganizowanie ekumenicznej modlitwy na przywróconym cmentarzu. Jak się okazało, zalecenia konserwatorskie szły jeszcze dalej, pani konserwator zażądała bowiem m.in. przywrócenia układu alejek.

Władze diecezji oraz parafia w Piszu uzależniły swoje dalsze działania i kroki prawne od decyzji Prokuratury Rejonowej w Ełku, Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz stopnia wykonania prac naprawczych wyrażonych w piśmie. Mimo różnych rozmów, w chwili oddania numeru do druku, parafia nadal czeka na pisemną odpowiedź.

„Jeśli ktoś w spornych sprawach nie chce ustąpić, mam dla niego jedną podpowiedź – zadbajmy o te groby tak, jak chcielibyśmy, żeby zadbano kiedyś w przyszłości o nasze – mówi ks. Łukasz Stachelek, przewodniczący Społecznego Komitetu Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach, proboszcz parafii ewangelickiej w Olsztynie. – Jako stowarzyszenie zadeklarowaliśmy wsparcie piskiemu proboszczowi w takim wymiarze, jak to będzie potrzebne. Takie sytuacje się zdarzają na naszym terenie i wymagają jednak pewnego wyczucia, wyważenia stanowiska, żeby nie wylać dziecka z kąpielą”. Zdaniem ks. Ł. Stachelka trudno jednoznacznie orzec, z czego to wynika. Zdarza się, że z braku dobrej woli, z myślenia: „liczy się tylko to, co nasze, tu i teraz”. Ale częściej z nieświadomości osób, które podejmują działania związane z porządkowaniem czy przekształcaniem terenu. Wielu mieszkańców nie zna historii Mazur, tymczasem można przyjąć, że każda tamtejsza wieś miała cmentarz ewangelicki, najczęściej po wojnie nieużywany, a do tego jeszcze czasem żydowski i katolicki.

„Wciąż to powtarzam, że myśmy na te tereny niemal wszyscy przyjechali, przejęliśmy domy, gospodarstwa i ziemię Mazurów. Tych, których przodkowie tu zostali pochowani! Czy nie należy im się szacunek? Choć tyle, żeby mogli spokojnie w swojej ziemi spoczywać? Dlatego nie interesuje mnie tak bardzo kamień, jak ten, który pod tym kamieniem leży” – mówi ks. Marcin Pysz.

Dobre owoce smutnej sprawy

„O tym przykrym zdarzeniu zostałem powiadomiony przez proboszcza z Pisza, następnie rozdzwoniły się telefony: media, zbulwersowani mieszkańcy, politycy. Dwukrotnie dzwonił do mnie w tej sprawie rzymskokatolicki biskup ełcki Jerzy Mazur, zapewniając o dobrych intencjach i wyraził ubolewanie z powodu tego, co się stało” – mówi biskup diecezji mazurskiej Paweł Hause. W tej sytuacji zrobił on, co mógł: zasięgnął opinii prawnej, a rzecznik prasowy diecezji zamieścił tekst oświadczenia na stronie diecezji mazurskiej. Diecezja poinformowała biskupa Kościoła, a podczas wiosennej sesji Synodu Kościoła także synodałów.

Biskupowi trudno zrozumieć, jak to się mogło stać, może dlatego, że ma dobre doświadczenia: na terenie Kętrzyna, gdzie mieści się siedziba diecezji, oraz w powiecie działa stowarzyszenie „Blusztyn” dbające na bieżąco o dawne ewangelickie cmentarze. Ma jednak w pamięci nie zawsze łatwą drogę do rozmaitych okołocmentarnych uzgodnień z samorządami, m.in. w Giżycku, Mrągowie, Bartoszycach.

Dlatego 11 maja, gdy na cmentarzu w Nowej Wsi Ełckiej doszło do spotkania obu biskupów – ewangelickiego i rzymskokatolickiego, potraktował je jako wyraz dobrych ekumenicznych kontaktów. W spotkaniu uczestniczyli też piski proboszcz i rzecznik diecezji mazurskiej oraz ze strony katolickiej miejscowy proboszcz i kanclerz kurii.

„Moim zdaniem rozmowy, które odbyły się po wizji lokalnej były konstruktywne – ocenia bp Paweł Hause. – Rozmawialiśmy o spornych kwestiach dotyczących postrzegania problemu. Powiedziałem zresztą wtedy: »Zróbmy z tego coś dobrego«. Zaproponowałem, by po zakończeniu prac prokuratury i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, oprócz wspólnej modlitwy ekumenicznej zaprosić młodzież z parafii katolickiej i ewangelickiej do wspólnego uporządkowania i opieki nad tą częścią cmentarza”. „Cała ta smutna sprawa przynosi jednak dobre owoce. W Starych Juchach gmina chciała niedawno przeprowadzić drogę dojazdowa do działek przez teren cmentarza, piska parafia wystosowała protest, konserwator wstrzymał inwestycję. I zaraz na drugi dzień pani wójt poinformowała, że po wizji lokalnej, na skutek pisma z parafii w Piszu wstrzymała procedurę wykonania tam drogi. Nawet postawiono słupki, które w ogóle blokują przejazd” – podsumowuje piski proboszcz. Pozostaje czekać, że dobro zwycięży także w Nowej Wsi Ełckiej.


Oświadczenie Diecezji Mazurskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego z dn. 26 kwietnia 2021 r.

Jako przedstawiciele społeczności mazurskich ewangelików, mieszkających na tej ziemi od setek lat, wyrażamy swoje oburzenie sposobem, w jaki potraktowano cmentarz ewangelicki w Nowej Wsi Ełckiej. Jesteśmy zaniepokojeni, że takie praktyki stają się coraz częstsze i zmierzają one do całkowitego zniszczenia oraz zatarcia mazurskiej i ewangelickiej historii tych ziem. Szczególną odrazę budzi fakt, że w ten sposób traktowane są ludzkie szczątki, które zasługują na szczególny szacunek niezależnie od wyznania czy narodowości. Takiego przecież traktowania naszych, polskich grobów oczekujemy chociażby od naszych zagranicznych sąsiadów, którzy mają na swoim terenie polskie groby. Takie też traktowanie i podejście powinno być czymś naturalnym i oczywistym dla przedstawicieli wspólnot chrześcijańskich. (fragment)


Dziedzictwo jest ważne

– mówi ks. Łukasz Stachelek, przewodniczący Społecznego Komitetu Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach

Co pewien czas padają zarzuty, jak podczas wydarzeń w Nowej Wsi Ełckiej, że parafie ewangelickie nie interesują się dawnymi grobami i cmentarzami, czy to prawda?

Dla osób, które tak mówią, mam prosty komunikat: Dawnych cmentarzy ewangelickich jest na terenie województwa blisko 3000. Od 1945 roku nie jesteśmy ich właścicielami – one przeszły na skarb państwa, a obecnie są własnością gmin lub rzymskokatolickich parafii. Tylko nieliczne odzyskaliśmy, gdy powstały takie możliwości w latach 70. XX wieku. Z tego powodu nie mamy prawa jako ewangelickie parafie, jako Kościół, nic na nich robić. My możemy jedynie sprawować nad nimi opiekę duchową. Odpowiedzialność za stan każdego z nich ponosi zarządca.

Obecne przepisy mówią wprawdzie, że w przypadku radykalnych działań należy zapytać, jak na to zapatruje się Kościół, do którego dany cmentarz należał przed wojną. Jednak są one tak niejasne, że rozmawia się z nami dopiero, gdy interweniujemy, bo widzimy, że dzieje się coś złego.

Pochodzi ksiądz z Mazur, to pewnie ma tu ksiądz groby własnych przodków?

Moi przodkowie z czasów przedwojennych pochowani są na cmentarzu w Kosewie, na trasie Mrągowo – Mikołajki. To jest obecnie cmentarz komunalny, więc ich groby istnieją. Pamiętam, że gdy zajmowaliśmy się nimi, to dbaliśmy w miarę możliwości także o te opuszczone, stawialiśmy przewrócone płyty, wycinaliśmy krzaki. Moja babcia zajmowała się szczególnie dziecięcymi grobami, bo do tego się zobowiązała. Gdy przenieśliśmy się do Użranek, gdzie moi rodzice prowadzili gospodarstwo, to pamiętam, że co roku przed 1 listopada chodziliśmy ze szkołą na cmentarz i porządkowaliśmy stare groby. To było dla mnie ważne doświadczenie. Nie byłem tam całe lata, ale w ubiegłym roku podczas wizyty sprawdziłem, że dalej to miejsce jest w dobrym stanie, pod opieką lokalnej społeczności. To mnie ucieszyło. Myślę, że takich miejsc jest więcej i powstaje sporo grup czy stowarzyszeń dbających o takie cmentarze.

Czy to stąd pomysł, żeby zaangażować się w działalność Społecznego Komitetu Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach?

Do niedawna cmentarzami wcale się nie zajmowałem, jednak dwa lata temu w lutym zostałem proboszczem w Olsztynie, a w marcu powstał problem na terenie jednego z trzech dawnych cmentarzy ewangelickich. Miasto chciało przeprowadzić tamtędy rurę ciepłowniczą. W miejscu cmentarza jest park i garaże, ale podczas robót odsłonięto ludzkie szczątki, wiec okazuje się, że nagrobki zlikwidowano, a ekshumacji nie przeprowadzono. Siłą rzeczy zacząłem wtedy czytać prawo cmentarne i się tą tematyką interesować. Ostatecznie konserwator zabytków wstrzymał prace, a naszej parafii, olsztyńskiemu magistratowi i stowarzyszeniu Święta Warmia udało się wypracować porozumienie dotyczące upamiętnienia zmarłych: miasto wywłaszczy właścicieli garaży, zburzy je i powstanie tam park pamięci z tablicami upamiętniającymi 1370 pochowanych. W tym samym czasie zaproponowano mi uczestnictwo w pracach Społecznego Komitetu i po roku od zapisania się, w grudniu 2019 roku, wybrano mnie prezesem. Niestety pandemia i obostrzenia nie sprzyjają działaniu i mam poczucie niedosytu, że jeszcze nic nie zrobiłem.

Komitet ma jednak nowe edukacyjne pomysły na ratowanie zabytkowych cmentarzy.

Rzeczywiście w ubiegłym roku wraz z Wojewódzkim Ośrodkiem Metodycznym rozpoczęliśmy w szkołach Warmii i Mazur akcję edukacyjną – chodzi w niej o to, by szkoły czy poszczególne klasy zaopiekowały się na stałe opuszczonymi zabytkowymi grobami. Nie trzeba wiele: odsłonić zarośnięte nagrobki, ustawić przewrócone, gdzie można – odnowić napisy. I regularnie o nie dbać. Na razie pozyskaliśmy 10 szkół, ale trzeba pamiętać, że przez większą część roku nauka odbywała się zdalnie z powodu koronawirusa. Dlatego to i tak dobry wynik. Teraz zamierzamy zachęcać sołtysów, jednostki OSP, firmy, urzędy, a nawet osoby prywatne do takiej adopcji.

Co jest najważniejsze dla was jako gremium ratującego cmentarze?

Ocalić je od zapomnienia i uchronić od dalszej degradacji. Zabytkowymi cmentarzami zajmujemy się niezależnie od wyznania czy religii – ewangelickimi, żydowskimi i rzymskokatolickimi. Ważne jest dla nas ratowanie wielokulturowego dziedzictwa Warmii i Mazur. Natomiast dla mnie osobiście bardzo ważne jest, by dbać o zapomniane lub zniszczone cmentarze naszych wyznawców. Uważam, że to jedno z ważnych zadań nas, ewangelików, by zadbać o te groby i cmentarze, które możemy uratować.


zdjęcia z archiwum parafii ewangelickiej w Piszu

„Zwiastun Ewangelicki” 10/2021