miniatura

„Rzekła matka jego do sług: co wam powie, czyńcie”.  J 2,5

Nie myślałam, że wydarzenie w Kanie Galilejskiej – tam i wtedy – okaże się moją wielką tęsknotą – tu i teraz. Bo teraz poruszam się, jakbym przemierzała pole minowe. Ostrożnie, z ryzykiem śmierci, w pojedynkę, z ograniczeniem wolności, w wysokim stresie, w napięciu. To jest moja – nasza – Kana Galilejska w styczniu 2021 roku. Ani wspólnoty, tej większej rodzinnej, ani przyjacielskiej, ani kościelnej, czy jakiejkolwiek innej, tylko samotna, niebezpieczna droga w nieznane – z ranami i pęknięciami duszy i ciała. Ale grunt, żeby wszystkimi zmysłami odczuć obecność Pana Jezusa!

Tam i wtedy trwało wesele, pewnie tłumne i radosne, tu i teraz – jest przymus izolacji i trwoga. Na usta ciśnie się pytanie, co dalej? Najważniejsze, żeby nie stracić z zasięgu wzroku Tego, który ma moc nie tylko zmienić wodę w wino, ale rozpacz w nadzieję, obezwładniający lęk w pokój, brudne od grzechu serce w Jemu oddane i przemienione ufnością i łaską wiary.

Czym jest historia zanotowana wówczas przez Jana? Co wtedy się tam stało? „Opowiadanie o weselu w Kanie jest wyjątkowe. Niezwykły jest kontekst – cud dokonany został w Galilei, ziemi dzieciństwa Jezusa, a w Ewangeliach Mateusza, Marka i Łukasza mowa jest o tym, że Jezus nie był w stanie – ze względu na niewiarę ludzi – dokonać tam wielu cudów. Ewangelista Jan wchodzi tu w jakiejś mierze w konflikt z pozostałymi autorami Ewangelii. Matka Jezusa zdaje się oczekiwać spełnienia cudu przez jej Syna, jakby to było oczywiste. (…) Rozmowa Jezusa z matką jest tak niezwykła, że trudno ją logicznie zinterpretować. Jezus – wydaje się odmawiać matce, ale ona mimo to każe sługom spełniać polecenia swego Syna. I On dokonuje cudu – jakby wbrew swoim słowom” – pisze teolożka Elżbieta Adamiak.

Fragment Ewangelii Jana (J 2,1-11) rodzi wiele pytań. Dotyczą one m.in. wypowiedzi Pana Jezusa: „Czego chcesz ode mnie, niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja”. Współcześni komentatorzy biblijni podają szczegółowe interpretacje. Jednak dziś, scenę weselnej biesiady w Kanie Galilejskiej, gdzie Pan Jezus dokonuje zamiany wody w wino, pierwszego z tak wielu Jego cudów, chcę sprowadzić wyłącznie do jednego zdania: „Co wam powie, czyńcie”.

W tym jednym zdaniu matki naszego Pana streszcza się bowiem istota wiary. Na czyj głos trzeba nam być uważnymi? Rzecz jasna – Jezusa Chrystusa! Co mamy czynić? To, co wybrzmiewa w popularnym powiedzeniu: „Za słowami niech pójdą czyny!”. Czego nam potrzeba? Przede wszystkim posłuszeństwa!

Dwadzieścia wieków później od wydarzeń w Kanie Galilejskiej ks. Dietrich Bonhoeffer rozwija ten wątek następująco: „Istotne znaczenie mają dwa równie prawdziwe zdania: »Tylko ten, kto wierzy, jest posłuszny« – oraz – »Tylko posłuszny wierzy«. W pierwszym zdaniu wiara jest warunkiem posłuszeństwa, w drugim posłuszeństwo jest warunkiem wiary. Aby móc wierzyć, trzeba być posłusznym konkretnemu przykazaniu. Trzeba uczynić pierwszy krok na drodze posłuszeństwa”.

Maria czyni ten pierwszy krok już na progu swego dorosłego życia, gdy odpowiada na zwiastowanie o narodzeniu Jezusa: „Niech mi się stanie według Słowa twego (Łk 1,38). Miernikiem wiary – posłuszeństwa na jej drodze jest i Kana Galilejska z Janowej Ewangelii, i późniejsza rozpacz na wzgórzu Golgoty, i entuzjazm, gdy wraz z uczniami w Jerozolimie oczekuje zesłania Ducha Świętego.

Posłuszeństwo, ufność, rozpacz, entuzjazm, przygnębienie, strach, utrata wiary – co jest dziś naszym udziałem? Amen.

2. Niedziela po Epifanii

„Zwiastun Ewangelicki” 1/2021