„Ale Bogu niech będą dzięki, który nam daje zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa. A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu”. 1 Kor 15,57-58
W dniu 11 listopada 1918 roku Polska po 123 latach rozbiorów w końcu odzyskała niepodległość. W końcu, po 123 latach walki o swoją narodową suwerenność, mogliśmy bez przeszkód posługiwać się ojczystym językiem i mieć pewność, że ziemia, na której mieszkamy, jest nasza i nikt nie ma prawa nam jej odebrać. 123 lata to ogrom czasu, możemy sobie tylko wyobrazić, jak wiele determinacji i siły potrzeba było, aby przez ponad wiek utrzymać swoją narodowość, język i kulturę, ryzykując nieraz życiem, stawiając czoła prześladowaniom, szykanom i różnym karom, jakie przewidywali zaborcy dla tych, którzy nie chcieli się dostosować do ich porządków.
Czy dzisiaj my, spadkobiercy tej niepodległości, potrafimy ją jeszcze uszanować, z niej się cieszyć i w końcu, czy ma ona dla nas jeszcze jakąś wartość? Gdy obserwujemy ludzi na co dzień widzimy wiele niepokoju: o pracę, byt, o to, by przetrwać – co jak wszyscy wiemy w obecnych czasach jest nie lada wysiłkiem tak finansowym, jak i emocjonalnym.
Tak, dla współczesnego zabieganego na co dzień człowieka dzień 11 listopada jest w zasadzie tylko dniem wolnym od pracy. Co więcej, coraz mniej ludzi w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, z jakiej okazji w ogóle wtedy świętujemy. A minęły tylko 102 lata naszej niepodległości, nie wspominając o przerwie wywołanej II wojną światową, gdy nie tylko nasza suwerenność była zagrożona, ale i byt naszego narodu. Od 1945 roku władze komunistyczne zabraniały obchodzić 11 listopada i dopiero w roku 1989 sejm 9 kadencji ustawą z 15 lutego przywrócił listopadowe święto niepodległości. Tak więc na dobrą sprawę świętujemy niepodległość krócej niż o nią walczyliśmy.
Przytoczone słowa z 1. Listu do Koryntian wskazują na tego, któremu należy się wdzięczność. Ale żeby być wdzięcznym, najpierw trzeba mieć świadomość, że zostało się obdarowanym. Współczesny Polak świadomości, że coś przed laty otrzymał, ma niestety coraz mniej. Bóg, honor, ojczyzna – to już tylko i wyłącznie frazes nadający się na sztandary, a nie wartości, którymi powinniśmy kierować się w życiu.
Dzisiaj rządzi rynek, bożek współczesnego człowieka, któremu ten gotów jest oddać cały swój wysiłek – byleby ten dobrze za to zapłacił. Dobra materialne i walka o nie ma jednak sens tylko wtedy, gdy są potrzebne, by przeżyć. Ale czy jakiekolwiek dobra, na dłuższą metę, dodają naszemu życiu sensu i spełnienia?
Te wartości – sensownie przeżyte, dobre życie w wolności są nie do wycenienia, nie do przeliczenia: ani na pieniądze, ani na żadne inne dobra materialne. Niepodległość naszego kraju jest dla nas ogromnym darem od Boga oraz od naszych przodków, którzy w Nim szukali sił do wytrwałości i walki, kiedy ta stała się konieczna. My nie musimy zastanawiać się, w jakim języku mamy mówić, nie musimy ukrywać się, aby czytać książki polskich pisarzy, nie musimy walczyć o rzeczy, które po prostu odziedziczyliśmy. Niemniej jednak słowo wdzięczność i jej adresat są dla nas kluczowe! Współczesny człowiek sam robi sobie krzywdę, wyrzucając Boga i historię Jego prowadzenia na margines. Nie podejmując refleksji nad naszą przeszłością, sami siebie degradujemy, ogołacamy nie tylko z wiedzy, ale także emocji, uczuć żywionych do miejsca, w którym żyjemy i które odziedziczyliśmy.
Podpowiedzią, jak powinniśmy postępować wobec siebie i naszego otoczenia niech będą słowa apostoła Pawła z rozważanego wersetu: „A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu”. Amen.
Święto odzyskania niepodległości
„Zwiastun Ewangelicki” 21/2020