miniatura

  Jest ciepła, letnia, bezksiężycowa noc – gdzieś, daleko za miastem, wśród cichych pól i lasów ziemi dobrzyńskiej. Na dworze ciemność tak gęsta i nieprzenikniona, że wyciągnięta przed siebie dłoń zaledwie blado majaczy. Kilka kroków, niemal po omacku i pierwsze spojrzenie górę... Bezchmurne niebo natychmiast przytłacza, zachwyca i oszałamia setkami, tysiącami gwiazd. Droga Mleczna jak jaśniejący szal wije się nad głową. Spadająca gwiazda przecinająca nieboskłon wyznacza kres kolejnego kosmicznego okruchu spalającego się w atmosferze. Migotliwe, niezliczone punkciki hipnotyzują i uświadamiają potęgę niezmierzonego kosmosu. Gdy uświadomimy sobie, że „gołym okiem” dostrzegamy wyłącznie nasze najbliższe sąsiedztwo – zaledwie w obrębie kilku tysięcy lat świetlnych, mając świadomość, że nasza galaktyka ma rozmiar około 100[...]

Musisz się zalogować aby zobaczyć zawartość. Proszę . Nie masz konta? Przyłącz się