miniatura

 

Błękitna planeta – nazywamy tak Ziemię, bo trzy czwarte jej powierzchni pokrywają morza i oceany. Ta woda jednak nie nadaje się do picia ani do wykorzystania w rolnictwie, bo jest słona. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) co szósty człowiek nie ma czym ugasić pragnienia. Wodny kryzys pogłębiają coraz częstsze susze, nie tylko w Afryce czy Australii, ale także w Polsce. Czy w jakiś sposób możemy przyczynić się do polepszenia sytuacji?

Stan wód w rzekach jest bardzo niski, w 60% wodowskazów pokazuje stan suszy hydrologicznej. Lasy są przesuszone i ledwo udało się ugasić Biebrzański Park Narodowy. Przed 50 laty normą w centralnej Polsce było 50 śnieżnych dni w zimie, a w tym roku śnieg w Warszawie padał przez jeden dzień. W marcu padało najmniej w ciągu ostatnich 30 lat. Ziemia nie miała jak nasiąknąć wilgocią i przygotować się do wydawania plonów. To wszystko można wyczytać na rządowym portalu www.stopsuszy.pl.

Dwa litry razy 38 milionów

Susza w naszym kraju jest katastrofalna, co odbije się na rolnictwie – w tym na cenach warzyw i owoców, na leśnictwie, energetyce oraz… turystyce. Wysokie temperatury sprzyjają bowiem zakwitaniu toksycznych glonów, np. sinic, a to skutkuje zamykaniem kąpielisk i plaż.

Obserwowany długoletni proces ocieplania klimatu i wieloletnia susza sprawiają, iż musimy wziąć odpowiedzialność za ochronę i poszanowanie naszych zasobów wodnych, a więc jakże ważnej części Bożego stworzenia. Susza dotyka wszystkich, zarówno indywidualnych odbiorców, jak i przemysł. Dlatego konieczne jest działanie i współdziałanie różnorodnych środowisk.

Czy każdy z nas może coś zrobić, żeby zminimalizować skutki suszy? „Oczywiście, zawsze ktoś może powiedzieć, że co z tego, iż zakręcę wodę i oszczędzę dwa litry wody w trakcie mycia zębów, bo przecież to nic nie da, żeby przeciwdziałać suszy. Ale jeżeli tak zrobi 38 mln Polaków, to nagle się okaże, że tylko podczas jednego mycia zębów możemy zaoszczędzić 70 mln litrów wody, a to już liczba niemała” – mówi dr hab. inż. Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, specjalista w zakresie zrównoważonego rozwoju i ekspert Koalicji Klimatycznej (za: oko.press).

Czasem słyszy się zarzuty, że takie podejście jest przerzucaniem odpowiedzialności na zwykłych konsumentów, że winni suszy i innych problemów klimatycznych jesteśmy my, a nie marnotrawiąca wodę i inne surowce gospodarka. Fundacja Ekologiczna „Arka” wychodzi z założenia, że nic się nie zmieni, jeśli każdy z osobna nie poczuje, że bez wody, czystego powietrza i zieleni nasze życie jest marne. Dlatego propaguje 10 sposobów na oszczędzanie wody w gospodarstwach domowych. „To są proste działania, które nic nie kosztują, może zastosować je każdy – mówi prezes »Arki« Wojciech Owczarz. – Potem przełożyć je można na działania systemowe związane z rolnictwem i przemysłem. Nie ma innej drogi, żeby wyedukować ekologicznie polityków, jak tylko przekonać ich, że jeśli podejmują dobre dla przyrody i środowiska działania, które są dla ludzi ważne, to ich wyborcom się to podoba. A to przekłada się na ich popularność i wyniki wyborów”.

Łapmy wodę

Fundacja Ekologiczna „Arka” po raz kolejny zainaugurowała ogólnopolską akcję Łapmy wodę. W Bielsku-Białej 14 maja 2020 r. przed centrum handlowym Sfera, a w Katowicach 15 maja 2020 r. przed Urzędem Miasta popłynęła rzeka – rozłożono niebieską tkaninę o wymiarach 10 x 3 metry. Wzdłuż niej animator na szczudłach rozsypywał z wiaderka wielkie krople – czyli marnotrawił wodę. Zwykle happening ten odbywa się z udziałem dzieci i młodzieży, tym razem, z powodu pandemii, jego świadkami byli nieliczni przechodnie. Wydarzenie rozpoczęło akcję edukacyjną, której celem jest nakłanianie mieszkańców kraju do poszanowania zasobów wodnych, a konkretniej do gromadzenia w miarę możliwości wody deszczowej.

„Musieliśmy niektóre nasze akcje odłożyć, ale co można, to staramy się, choć w ograniczonym stopniu, kontynuować – mówi Wojciech Owczarz. – Jesteśmy trochę w zawieszeniu, wszystkie materiały przygotowane, mamy świetne scenariusze zajęć, ale nie mamy komu ich wysłać, bo szkoły są zamknięte. Takie wydarzenia, jak wodny happening robimy po to, żeby zainteresować opinię publiczną, sponsorów i media. Jednak od wielu lat w naszych działaniach chodzi o edukację. O zmianę myślenia i nawyków, które przełożą się na codzienne drobne działania, bo każda kropla wody jest ważna”. Na powrót dzieci do szkół czeka m.in. Wodne Mobilne Centrum Edukacji Ekologicznej, czyli samochód, w którym poprzez zabawę będą mogły uczyć się zasad funkcjonowania nowoczesnych instalacji ekologicznych związanych z gospodarką wodną. Pojazd ma zamontowane wiatraki i systemy solarne służące do zajęć o pożytkach ze stosowania odnawialnych źródeł energii, co także jest związane z wodą, gdyż do produkcji prądu zużywamy ogromne ilości wody z polskich rzek. Akcja Łapmy wodę organizowana jest bowiem w ramach całorocznego programu aktywnej edukacji ekologicznej Zielona ręka, w którym już uczestniczy ponad 500 tysięcy młodych osób. W ramach tego programu dzieją się i inne rzeczy, zwykle w maju dzieci i młodzież m.in. piszą Listy dla Ziemi – a właściwie do dorosłych, z którymi potem realizują zawarte w nich pomysły prostych działań ekologicznych.

Jeśli chodzi o dorosłych, do nich głównie skierowana jest związana z suszą nowa akcja Butelki życia. Teraz trochę popadało i wydaje nam się, że jest lepiej, ale żeby ziemia przestała być przesuszona, musiałoby padać kilka miesięcy. „Zanim weźmiemy prysznic, leje się zimna woda, którą spuszczamy do kanału. Podobnie, gdy płuczemy szklankę albo myjemy warzywa. Zachęcamy, żeby każdy tę wodę zebrał i przelał do butelki. I żeby wybrał jedno drzewo mijane po drodze do pracy albo rosnące w parku, które będzie codziennie podlewał w czasie suszy. To nieskomplikowane działanie uczy szacunku dla wody, bez której nie ma życia, stąd nazwa akcji” – mówi Wojciech Owczarz.

Inauguracja akcji Łapmy wodę w Żywcu w 2019 roku

Ekonomiczne gospodarowanie

Gromadzenie deszczówki to jeden ze sposobów na radzenie sobie z suszą. Zbieranie wody deszczowej ogranicza zarazem możliwość wystąpienia podtopień czy powodzi w czasie intensywnych opadów. Wiadomo bowiem, że w takim przypadku ziemia nie jest w stanie wchłonąć części wody i jej nadmiar dostaje się do rzek i kanałów. Zebraną wodę opadową można wykorzystać do mycia balkonów czy tarasów, a przede wszystkim do podlewania ogródków i roślin balkonowych. Jeśli zbieramy ją w czystym środowisku, ma świetne właściwości: jest bardzo miękka, kwaśna, nie zawiera magnezu i wapnia. Używanie do tego wody pitnej jest marnotrawstwem w dzisiejszych czasach. Zależnie od powierzchni dachu w ciągu kilku minut za pośrednictwem systemu rynnowego można zebrać kilkaset litrów wody, jest to też spora oszczędność dla domowego budżetu, bo za wodę z wodociągów sporo płacimy.

Budując odpowiednie przyłącze, można włączyć ją do instalacji wodnej domu i wykorzystywać do prania, zmywania, sprzątania oraz spłukiwania toalety. Można w ten sposób zmniejszyć zużycie wody wodociągowej nawet o blisko połowę. I tym samym obniżyć swoje rachunki.

Z rynny do beczki

Najczęściej jednak ludzie po prostu zbierają wodę w beczkach. Dawniej stawiano je po prostu pod otwartą rynną. Obecnie bez problemu można się zaopatrzyć w tzw. zbieracz deszczówki, którym łączy się rynnę z beczką. Cena takiego urządzenia to około sto złotych, a montaż nie jest skomplikowany.

„Miałem taką beczkę od dawna, ale z różnych powodów odkładałem jej zamontowanie. Przy łapaczach starego typu trzeba było przeciąć rynnę, teraz to jest dużo prostsze, bo tylko wycina się odpowiedni otwór, do którego wkłada się elastyczny element zbieracza, a do niego podłącza giętką rurkę, której drugi koniec montuje się w beczce” – mówi mężczyzna należący do jednej z parafii w Bielsku-Białej.

Do łapania deszczówki włączają się też ewangelickie parafie. „Mamy już przed parafią hotelik dla zapylaczy, poidełko dla ptaków i pszczół, ostatnio budkę lęgową dla sikorek. Teraz czas zadbać o wodę: trzy 220-litrowe pojemniki przed kościołem i plebanią. Dbajmy o Boże stworzenie, nie tylko w modlitwie, ale i w praktyce” – napisano na facebookowym profilu parafii w Pile. Rok troski o Boże stworzenie, który w ubiegłym roku ogłoszono w naszym Kościele, zaowocował w parafiach różnymi proekologicznymi działaniami, o czym pisaliśmy szeroko w „Zwiastunie Ewangelickim” nr 24/2019.

Łapanie deszczówki w parafii w Pile, fot. ks. Tomasz Wola

Samorządowe sposoby na deszczówkę

W wielu miastach i gminach uruchomiono specjalne programy, w ramach których mieszkańcy mogą uzyskać dofinansowanie na budowę urządzeń, takich jak beczki, skrzynki rozsączające i studnie chłonne. W regionach najbardziej zagrożonych suszą, można otrzymać wsparcie także na budowanie ogrodów i ogródków deszczowych zasilanych wodą opadową lub szczelnych oczek wodnych czy zasianie łąki kwietnej. W wielu miastach ograniczono koszenie trawników do miejsc, w których trawa zasłaniałaby widoczność ograniczając ruch drogowy. Niektóre samorządy wysiewają zamiast trawy kwietne łąki – sprzyja to zmniejszeniu parowania wilgoci z gleby. Służy temu też obsadzanie np. rond roślinami wieloletnimi i dodatkowe obsypywane ich korą.

Dobrym rozwiązaniem są ogrody deszczowe – rodzaj podwyższonej rabaty na podłożu wykonanym z kilku warstw tłucznia i żwiru. Roślinność ogrodu deszczowego powinny stanowić rośliny hydrofitowe, które znoszą zalewanie i okresy suszy, a więc rozmaite gatunki związane ze strefą bagienną obrzeży stawów i cieków wodnych. Dzięki temu gromadzi się wodę opadową, także tę, która spływa z dachów, chodników, jezdni – dzięki czemu chociaż jej część nie odpłynie do kanalizacji, a zatrzymana przez rośliny będzie stopniowo oddawana do atmosfery. W ten sposób w okresach bezdeszczowych podnosi się wilgotność powietrza, a to poprawia mikroklimat. Centra miast w znacznej części są betonowymi pustyniami, w których ludziom żyje się źle. W Gdańsku i Gdyni, Poznaniu, Wrocławiu, Warszawie i Krakowie powstają już miejskie ogrody deszczowe na skwerach, przy szkołach, wzdłuż budynków.

Zakaz wstępu do lasów

Przyroda, która nas otacza, to system naczyń połączonych. Nie można dbać tylko o powietrze albo tylko o wodę. Z tego względu w ciągu 15 lat swego istnienia „Arka” zorganizowała w całym kraju kilkanaście programów i akcji, m.in. Dzień czystego powietrza, Sadźmy tlen (sadzenie drzew), Kwiaty zamiast śmieci czy ostatnią – Segregujesz – zyskujesz. Działaczom fundacji zawsze chodziło o zwykłe, codzienne dobre praktyki. Jedno z pierwszych działań edukacyjnych pod pamiętnym hasłem „Kochasz dzieci – nie pal śmieci” dotyczyło zaprzestania wykorzystywania toksycznych często odpadów do palenia w domowych piecach i kotłowniach.

W swoich działaniach „Arka” często łączy ochronę środowiska, edukację kulturalną i pomoc społeczną. Od kilku lat prowadzi na przykład akcję Rower pomaga. Rower sprzyja dobremu samopoczuciu, integruje i nie emituje spalin, które zanieczyszczają powietrze, zatruwają glebę i wodę. Uczestnikiem akcji może być każdy. Wystarczy zarejestrować się przez Internet i jeździć na rowerze. Udokumentowane, przejechane kilometry zlicza się, a za każdy 1 milion km sponsorzy kupują 1 rower, które fundacja przekazuje dzieciom z domów dziecka. Przez 5 lat przekazano 283 rowerów. Organizuje też akcje lokalne, np. kiermasze używanych, tanich książek, które każdy zamiast wyrzucić, może przekazać organizatorom. Dochód z ich sprzedaży za symboliczne kwoty przeznaczony jest z kolei na bilety do kina i inne kulturalne potrzeby wychowanków placówek opiekuńczo-wychowawczych.

Edukatorzy spontanicznie zareagowali też na sytuację, jaka wytworzyła się z powodu pandemii. „Wprowadzony zakaz wstępu do lasu spotkał się z protestami setek tysięcy osób. Uświadomiliśmy sobie, jak ważny jest dla nas kontakt z przyrodą dopiero wtedy, gdy ktoś nas go pozbawił wyjaśnia Wojciech Owczarz. Dlatego, gdy znów można było odwiedzać parki i lasy, na stronie facebook.com/zielonareka ogłoszono konkurs Dotknij drzewa, przytul drzewo. Kilkaset osób wzięło w nim udział, zamieszczając swoje zdjęcie wśród drzew, z opisem, dlaczego przyroda jest dla nich ważna.

Happening w ramach akcji Listy do Ziemi w Suwałkach

10 sposobów na oszczędzanie wody w domu i ogrodzie

  1. Weź szybki prysznic zamiast długiej kąpieli

Podczas kąpieli w wannie zużywasz nawet 170 litrów wody, a w trakcie 4-minutowego prysznica, tylko ok. 40 litrów. Dermatolodzy ostrzegają, że długa, gorąca kąpiel z porządnym szorowaniem może być dla skóry niekorzystna, bo pozbawiamy ją warstwy ochronnej i mocno wysuszamy.

  1. Zakręć kran w czasie mycia zębów czy szorowania rąk

Podczas 3-minutowego mycia zębów przy odkręconym kranie zmarnujemy aż 15 litrów wody. W czasie mycia rąk mamy zły nawyk ustawiania maksymalnego strumienia wody. Warto popracować nad delikatnym uruchamianiem kranu.

  1. Regularnie sprawdzaj krany, toalety i rury pod kątem nieszczelności i natychmiast naprawiaj wadliwe instalacje

Kapiący kran może oznaczać straty na poziomie 15 litrów wody dziennie i nawet 5000 litrów wody rocznie. Nie spłukuj resztek jedzenia do zlewu, zużywasz na to sporo wody i możesz doprowadzić do zapchania rur.

  1. Wykorzystuj wodę ponownie

Pamiętaj o tym, by niepotrzebnie nie wylewać wody, ponieważ można jej użyć ponownie. W gospodarstwie domowym aż 50–80% wody ściekowej może być wykorzystana jako tzw. szara woda. To woda, pozostała po gotowaniu czy kąpieli, nienadająca się do spożycia. Może z powodzeniem zostać wykorzystana do sprzątania, mycia naczyń, spłukiwania toalet czy podlewania terenów zielonych.

  1. Nie myj śmieci przed wyrzuceniem do kosza

Całkowicie wystarczy, abyśmy usunęli resztki zawartości z pojemników, które wyrzucamy. Odpady przeznaczone do recyklingu są doczyszczane w specjalnych instalacjach.

  1. Nie marnuj jedzenia ani żadnych innych zasobów

Do wyprodukowania różnych przedmiotów i żywności zużywamy ogromne ilości zasobów Ziemi. Do wyprodukowanie jednego T-shirta potrzeba aż 2 500 litrów wody. Nadmierna konsumpcja dóbr – konsumpcjonizm doprowadza do wyczerpania zasobów naturalnych i groźnego zanieczyszczenia środowiska. Pomyśl o tym i nie kupuj niepotrzebnych rzeczy.

  1. Jedz mniejsze ilości mięsa

Do wyprodukowania jednego 100-gramowego burgera potrzeba 1650 litrów wody. Jeśli przyjrzymy się ilości wody potrzebnej do chowu zwierząt, wyciągamy prosty wniosek, że z perspektywy dbania o zasoby słodkiej wody warto ograniczyć spożycie mięsa na rzecz warzyw i owoców.

  1. Pakuj zmywarkę i pralkę do pełna

Niezależnie od tego, ile rzeczy pierzesz lub ile naczyń myjesz za jednym razem, zużycie wody, energii i środków piorących nie ulega zmianie.

  1. Łap deszczówkę i mądrze podlewaj ogródek

Zbieraj deszczówkę do podlewania warzywniaka, ogrodu, trawnika. Pamiętaj, że najlepszą porą do podlewania jest wieczór i poranek, kiedy szybkość parowania jest najmniejsza. Obsypywanie roślin, na przykład korą, to kolejne działanie ograniczające przesuszanie gleby.

  1. Edukuj i reaguj, gdy gdzieś marnuje się woda!

zdjęcia: fundacjaarka.pl

„Zwiastun Ewangelicki” 11/2020