miniatura

„A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulicy pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani: Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie. A wy tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie”. Mt 6,5-9

Czy modlitwa jest twoim naturalnym odruchem serca? Czy jest czymś wymuszonym, a może w ogóle nie masz potrzeby modlitwy? Odpowiedź na te pytania, daje tak naprawdę wgląd w kondycję twojej wiary. Jeżeli czujesz potrzebę modlitwy, to najprawdopodobniej pojawiają się kolejne pytania: Jak się modlić? Gdzie się modlić? Czy modląc się należy zwracać uwagę na składnię? Czy wypada modlić się prostymi słowami? O co można się modlić, a o co lepiej nie?

To są pytania, które jako duszpasterz często słyszę. Zwłaszcza, gdy ktoś nie został nauczony modlitwy. Tak się dzieje na przykład wtedy, gdy ktoś się nawrócił, chce umacniać swoją więź z Bogiem, ale modlitwa jest dla niego czymś nowym. Tymczasem odpowiedź na te pytania jest bardzo prosta: „Bądź naturalny”! Czy rozmawiając z rodzicem, z żoną, mężem, dzieckiem, czy przyjacielem układasz sobie scenariusz rozmowy? Nie! Po prostu mówisz, bo wiesz, że zostaniesz wysłuchany, że jeśli nawet zdarzy ci się błąd językowy, to nikt cię nie wyśmieje. Mówisz z serca, nie udajesz, jesteś sobą.

Tak samo jest z naszymi modlitwami. Niech one są jak najprostsze, z głębi serca! Niech to będzie rozmowa naturalna, bez skrępowania. Nie bój się poskarżyć, nie bój się zadawać trudnych pytań, nie bój się swoich wątpliwości. Im bardziej naturalna, tym bardziej oczyszczająca i głęboka jest modlitwa.

No dobrze, skoro wiemy, że modlić się możemy wszędzie, to pozostaje pytanie, jak się modlić. Jezus mówi: „A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie”. W odczuciu pobożnych Żydów poganie w swoich modlitwach wiele mówili, ale brakowało im zaufania. Dlatego Jezus przywołuje ten obraz, by pokazać, że nie dla wielomówności wysłuchuje nas Bóg, że nie oczekuje, abyśmy zalali Go potokiem naprędce wypowiadanych słów. Nie jest ważne wiele słów – nawet najpiękniejszych – ale zaufanie pokładane w Bogu.

Z wielomównością w czasie modlitwy mamy problem. Zwłaszcza my, duchowni. Czasami mam wrażenie, że nasze modlitwy są przegadane. Silimy się na wzniosłe słowa, a tymczasem krótka modlitwa wystarczy. Byle szczera i wypływająca z głębi serca.

Dlatego też po tym napomnieniu, Jezus daje uczniom wzór modlitwy, którą wszyscy doskonale znamy i zmawiamy codziennie, czyli Ojcze nasz. To modlitwa piękna, pełna głębokich treści, ale to modlitwa, która jest „ofiarą” swej popularności. Modlitwa Pańska jest jednym z najważniejszych tekstów Kościoła. Tekst znany wszystkim chrześcijanom jak żaden inny. W tym właśnie tkwi pułapka, w którą – przyznam się szczerze – sam się też łapię. Otóż ten tekst jest tak dobrze znany, że często wymawiamy go automatycznie, bez głębszej refleksji. Dlatego wypowiadając te słowa, spróbujmy się przez chwilę zastanowić, co one tak naprawdę dla nas znaczą.

Mamy się modlić. Czy swoimi słowami, czy z głęboką refleksją słowami Modlitwy Pańskiej, czy w kościołach, czy na łonie przyrody, czy w zaciszu swojego domu albo w samochodzie – mamy się modlić. Bóg zachęca, byśmy otwierali się przed Nim i byśmy w Nim szukali podpory, gdy przyjdzie czas pokusy, gdy będziemy przygnębieni, gdy nie będziemy wiedzieli, w którą stronę pójść. Ale również wtedy, gdy szczęście i miłość przepełnią nasze serce, gdy będziemy chcieli z radości skakać. Bóg nas chce słuchać w każdej życiowej sytuacji. Korzystajmy z daru modlitwy. Amen.

5. Niedziela po Wielkanocy – Rogate

„Zwiastun Ewangelicki” 8-9/2020