miniatura

– Reformacja to nie tylko indywidualne doświadczenie wiary

 

Chrześcijanin jest wolnym panem względem wszystkiego i nikomu niepodległym; chrześcijanin jest najbardziej uległym sługą wszystkich i każdemu podległym”. Czy czegoś nie brakuje w tym fundamencie chrześcijańskiej wolności?

To wyznanie zostało sformułowane w liczbie pojedynczej, liczba mnoga praktycznie się w nim nie pojawia. Bliźni jest w nim obecny, ale jako ten, wobec którego ja jestem sługą. Ja zyskujące swoją religijną podmiotowość, to częsty motyw reformacyjnej refleksji. Wystarczy sięgnąć do Małego katechizmu: „Wierzę, że Bóg stworzył mnie… Wierzę, że Jezus Chrystus, jest moim Panem… Wierzę, że ani przez własny rozum, ani przez siły swoje w Jezusa Chrystusa, Pana mego, uwierzyć ani z Nim połączyć się nie mogę”.

Wolnościowe przesłanie Reformacji

Takie sformułowanie reformacyjnego przesłania miało swoją rewolucyjną siłę. Było kierowane do chrześcijan, którzy widzieli siebie dotąd nie jako podmioty przed Bogiem, ale przedmioty swoistej transakcji dokonywanej ponad ich głowami. W niej Kościół łaskawie dzielił odpustem, który w potocznej, prymitywnej propagandzie Tetzla i jemu podobnych otwierał bramy do nieba, gdyż w jakimś sensie rozliczał przedmiot – chrześcijanina – z jego win przed Bogiem. Płacono walutą nadprogramowych uczynków różnych świętych.

W imię przywrócenia Bogu należnego Mu miejsca wyłącznego Zbawcy, a nie jedynie buchaltera rozpatrującego papierologię odpustowych wniosków Kościoła, Reformacja odwołała się do jednostki. Myślenie o chrześcijaństwie zaczynało się w indywidualnym doświadczeniu wiary. Ale czy na nim się kończyło? Z pewnością tak chcą widzieć Reformację ci wszyscy, którzy szukają w niej korzeni indywidualizmu, którzy, jak oświeceniowi myśliciele, chcą w Lutrze widzieć herolda nieskrępowanej wolności i wartości jednostki oraz jej przekonań. Interpretację w kategoriach wolności od jakichkolwiek ograniczeń wykluczył sam Reformator, zestawiając jej deklarację w paradoksalny dwuwiersz z ogłoszeniem podległości bliźniemu w miłości. Czy jednak to jedyne możliwe nadużycie wolnościowego przesłania Reformacji?

Wspólnota jest łaską

Przywoływany już w tym cyklu ks. Dietrich Bonhoeffer trafnie interpretował reformacyjne pojmowanie łaski nie tylko wtedy, kiedy w Naśladowaniu bronił jej przed sprowadzeniem do tanich zamienników. Ta sama trafna intuicja towarzyszyła mu, gdy doświadczenia zebrane we wspólnocie kandydatów na duchownych w Finkenwalde przekładał na książkę Życie wspólne: „To dzięki łasce Bożej zbór na tym świecie może się widzialnie gromadzić wokół Słowa Bożego i sakramentu”. Także wspólnota jest łaską. W czasie epidemii fizyczna wspólnota jest łaską, ale łaską niedostępną. Na własnej skórze zaczynamy rozumieć to, co Bonhoeffer zawarł w kontynuacji powyższej myśli: „Nie wszyscy chrześcijanie mają w tej łasce udział. Więźniowie, chorzy, samotni w rozproszeniu, głosiciele Ewangelii w krajach pogańskich – pozostają sami. Oni wiedzą, że widzialna wspólnota jest łaską”.

My też coraz częściej już to wiemy. Czy jednak wiedziała o tym XVI-wieczna Reformacja? W końcu chodziło wtedy o reformę Kościoła, i to nie w pierwszym rzędzie instytucji, ale wspólnoty wierzących. Tak, by ciało Chrystusa, o którym pisał apostoł Paweł, wyleczyło się z choroby, która je trapiła. By mogło na nowo żyć z daru łaski, który powołał Jego członki do bycia jego częścią. Ze względu na krzyż i darowaną na nim łaskę powrotu do wspólnoty z Bogiem i bliźnimi.

Wspólnotowość – przecież to takie rzymskokatolickie. Moja ewangelicka wolność każe mi spychać wspólnotę na dalszy plan. Jeśli już wspólnota, to ta najbliższa, rodzinna, może przyjacielska, ale przecież nie szeroka, nie taka, w której może znaleźć się każdy, kto wierzy, jeśli nawet z jakimiś jego poglądami żadną miarą się nie zgadzam. To także krytykował Bonhoffer: „Życie wspólne pod Słowem pozostanie zdrowe tylko wówczas, gdy nie realizuje się jako ruch, jako zakon, jako związek, jako collegium pietatis, lecz gdy pojmuje siebie jako cząstkę jednego, świętego, powszechnego, chrześcijańskiego Kościoła, gdy działając i cierpiąc uczestniczy w nędzy, walkach i obietnicach całego Kościoła”. Powszechna perspektywa życia Kościoła. Nie podgrupy, ale lokalny zbór, który jest częścią Kościoła powszechnego, gdyż w nim dla nas zwiastowana jest ta sama Ewangelia i udzielane te same sakramenty, które są zwiastowane i udzielane na całym świecie w Bożym Kościele. Lokalne doświadczenie jest doświadczeniem dzielonym z chrześcijanami nie tylko wszystkich miejsc, ale i czasów.

Silni wiarą muszą czasem zwolnić

Wspólnota w modlitwie, łamaniu chleba i nauce apostolskiej to coś, co wyróżnia, określa Kościół od dnia Pięćdziesiątnicy. Czy zatem Luter nie zapomniał o czymś w O wolności chrześcijanina albo czy Mały katechizm nie wykłada naszej wspólnej chrześcijańskiej wiary zbyt redukcyjnie? To zależy, jak uważnie czytamy oba pisma. Łaciński tekst pisma O wolności chrześcijanina nie kończy się na wezwaniu do życia w wierze i miłości.

Wnioski o wolności i miłości konfrontowane są w nim z praktyką życia we wspólnocie. Z jednej strony silni w wierze, zarówno ci, którzy w imię swej wolności odrzucają wszystkie ceremonie, jak i ci, którzy tych ceremonii się kurczowo trzymają. Z drugiej zaś słabi, przepełnieni wątpliwościami, którzy gorszą się, a w ich głowach panują zamęt i niepewność.

Jak odpowiada Reformator? Idąc za apostołem Pawłem nakazuje „Ten, który je, niechaj nie pogardza tym, który nie je, a który nie je, niech nie osądza tego, który je” (Rz 14,3). Obie partie, jedzące i niejedzące, gardzący ceremoniami i ceremonialiści, mijają się z istotą budującej wspólnotę miłości, która ma wzgląd na słabych. Silny ma ze względu na nich i na dobro Kościoła zrezygnować ze swojej siły. Słaby nie jest tłem, by była ona lepiej widoczna.

Reformacyjna praktyka szybko potwierdziła trafność tych intuicji. Luter przebywał na Wartburgu, zaś w Wittenberdze Andreas Karlstadt przyśpieszał wprowadzanie reform. Wzywał do usunięcia obrazów, przymuszał do Komunii Świętej pod dwiema postaciami. Luter wrócił i potępił swojego bliskiego przyjaciela. Nie dlatego, że kult obrazów czy Komunia Święta pod jedną postacią były czymś dobrym, ale dlatego, że Karlstadt w swoim zapale zignorował wątpliwości słabych. W sile swojej wiary upatrywał podstawę do gwałtownych reform. Cóż, zdaniem Lutra wpadł we własne sidła. Czym bowiem różnił się Karlstadt, który dla ukazania siły własnej wiary niszczył obrazy, od tych, którzy dla ukazania siły swojej wiary wcześniej je fundowali?

Wspólnota powołana jest to tego, by troszczyć się o swoich najsłabszych członków. To zaś oznacza, że silni wiarą czasami muszą zwolnić, by kroku dotrzymać mogli im ci, którzy nie potrafią biec. Kościół swoją wyjątkowość czerpie nie tylko z tego, że obecne są w nim Boże dary zbawienia w zwiastowaniu, sakramencie, absolucji, ale też z tego, że jego ży-cie naznacza krzyż Chrystusa. Krzyż, a więc symbol solidarności z tymi, którzy są słabsi. To bowiem na nim Bóg, będąc bez grzechu, solidaryzował się z grzesznym człowiekiem, aż po poniesienie najwyższej kary – „Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił?” (Mt 27,46).

Pielęgnujmy wspólnotę

O tym wspólnotowym wymiarze mówią także katechizmy. Mały katechizm w objaśnieniu III artykułu wiary nie kończy na mnie, ale widzi mnie jako część chrześcijaństwa,w którym wszystkim po równo, bez baczenia na słabość czy siłę ich wiary, darowany jest ten sam dar odpuszczenia grzechów. Zaś Duży katechizm objaśniając ten sam fragment wyznania wiary dorzuca: „Wierzę, że na ziemi istnieje święta gromadka ludzi i zbór prawdziwie świętych, którego jedyną głową jest Chrystus; zgromadzony przez Ducha Świętego, trwa on w jednej wierze, myśli i przekonaniu, obdarzony różnymi darami, lecz zgodny w miłości, bez podziałów i rozdarcia. I ja jestem jego cząstką i członkiem, współuczestnikiem”. Nie tylko w czasie fizycznej izolacji uczmy się zatem doceniać i zgodną miłością pielęgnować darowaną nam wspólnotę.

Chrześcijanin jest wolnym panem względem wszystkiego i nikomu niepodległym; chrześcijanin jest najbardziej uległym sługą wszystkich i każdemu podległym.

Marcin Luter

„Zwiastun Ewangelicki” 8-9/2020

Pismo Marcina Lutra O wolności chrześcijanina zostało opublikowane w książce Pisma etyczne.