„A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa. Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele. (…) i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego”. J 2,1-2.11
Kana Galilejska, miejscowość znana dziś pod nazwą Kafr Kanna i licząca obecnie około 20 tysięcy mieszkańców, w czasie wesela opisanego w Ewangelii Jana była niedużą wioską. Miejscowość położona jest nie więcej jak osiem kilometrów od Nazaretu.
Różne przekazy spoza Janowej Ewangelii próbują wskazać na rolę Marii w czasie tego wesela. Mogła być krewną pana młodego, którego rodzice, według żydowskiej tradycji, urządzali wesele. Przypadała jej prawdopodobnie szczególna rola dbania o zaopatrzenie stołów. Na to może też wskazywać jej zainteresowanie tym, że zabrakło wina i że to ona wydała polecenie sługom: „Co wam powie, czyńcie!” (J 2,5). Ta wypowiedź Marii jest też wyrażeniem przez nią pewności, że Jezus zaradzi tej bardzo problematycznej sytuacji, która zaszła podczas uroczystości.
Wesele zawsze było i jest wielkim wydarzeniem rodzinnym. Wszyscy przychodzą z radością składać życzenia i cieszyć się szczęściem nowo zaślubionych. Ślub i wesele to początek życia nowej rodziny, która z jednej rodziny wyrasta i do kolejnej nowej rodziny, jeśli Bóg da, wychowuje. Przyjście Jezusa na wesele w Kanie ks. Marcin Luter komentuje w świetle czwartego przykazania, pisząc: „Tu się tedy nauczcie, iż Pan, Bóg nasz, sam czwarte przykazanie uczcił. Bo gdzie wesele to jest, ojciec i matka są, tam też musi być gospodarstwo, tam też będzie żona i dzieci, służebnicy i służebnice, bydło, rola, rzemiosło i inne pożywienie. To wszystko wespół Chrystus Pan jako święty żywot i błogosławiony stan nam zaleca, abyśmy nim nie gardzili, ale go w uczciwości mieli i wielce sobie ważyli, jako on go w uczciwości miał” (Marcin Luter, Postylla domowa, Bielsko-Biała 1993, s. 157).
Z chwilą założenia rodziny przyjmujemy na siebie nowe obowiązki. Są wśród nich także te bardzo zwyczajne, proste posługi domowe, które powtarzają się niemal każdego dnia. Niektórzy widzą w nich tylko nudę i brak oryginalności. Inni zaś uważają, że nie spełnia to ich marzeń i oczekiwań. A przecież życie nie składa się tylko z samych wielkich i przyjemnych wydarzeń czy sytuacji. Także te drobne, czasami niepozorne sprawy i cała codzienna krzątanina wokół nich to ważne elementy życia rodziny, a wykonujący je są dla niej wielkim błogosławieństwem.
W kazaniu ks. Marcina Lutra z roku 1533 znajdujemy taką jego wypowiedź: „Azażby dobra i bogobojna dziewka (a jestem przekonany, że nas, mężczyzn, też to dotyczy – przyp. autora), która warzyć i inne roboty domowe czynić musi, nie miała się tym przykładem matki Boskiej cieszyć i z niego się radować, mówiąc: iż warzyć i inne roboty czynić muszę, toć takowa też była Panny Maryi posługa na weselu; ta też pracowała i starała się, aby wszystkie rzeczy dobrze były odprawione itp. Aczkolwiek to mała sprawa, co ja w domu czynię i żadnej powagi w sobie niema, tedy to jednak Panu Bogu ku czci czynię, który przykazał i chce, abym takowe posłuszeństwo z pilnością wykonywała, i wiem, iż się to jemu podoba, gdy to czynię. Niechaj świat takowe posłuszeństwo ma, za co chce; ci jednak, którzy chrześcianami chcą być, niechaj je sobie mają za wielką i prawdziwą służbę Bożą, i niechaj je chętnie wykonują” (M. Luter, Postylla…, s. 161).
Na weselu w Kanie pierwsi uczniowie Jezusa dostrzegli, że w cudzie zamiany wody w wino jest zapowiedź wielkiej chwały, którą już tutaj kilku z nich poznało. Jezus przez swoje przyjście zamienia niedoskonałość Zakonu w doskonałość Bożej łaski.
Obdarowani Bożą łaską, każdy z nas z osobna, niechaj wszystkie te proste domowe czynności, jak również wielkie sprawy wypełnia tak, aby ludzie widzieli, jak wielki w swej chwale jest nasz Pan Jezus Chrystus. Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 2/2020