miniatura

– w roku jubileuszu Lutrowego odkrycia wolności chrześcijańskiej

 

Czy Luter przybił swe tezy za pomocą gwoździ i młotka do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze, czy też może tego nie zrobił – taka uproszczona debata przetoczyła się przez media w czasie minionego jubileuszu 500 lat Reformacji. Spór o to symboliczne zdarzenie był doskonałą pożywką dla powierzchownej i mocno przerysowanej refleksji nad wkładem Lutra w przestawienie zwrotnicy dziejów z pozycji „kierunek: średniowiecze” na pozycję „kierunek: nowożytność”.

Czy Luter przybił swe tezy za pomocą gwoździ i młotka do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze, czy też może tego nie zrobił – taka uproszczona debata przetoczyła się przez media w czasie minionego jubileuszu 500 lat Reformacji. Spór o to symboliczne zdarzenie był doskonałą pożywką dla powierzchownej i mocno przerysowanej refleksji nad wkładem Lutra w przestawienie zwrotnicy dziejów z pozycji „kierunek: średniowiecze” na pozycję „kierunek: nowożytność”.

Tymczasem istotą Reformacji nie jest fakt buntu pojedynczego człowieka przeciw machinie rzymskiego Kościoła – takowe bywały i wcześniej, i później, z różnym zresztą skutkiem. Nie w buncie Lutra tkwi też najważniejsza jej zasługa dla nowożytnego świata.

Budująca siła teologicznej myśli

Jeśli uczciwie chcemy odpowiedzieć na pytanie o historyczne znaczenie Reformacji, trzeba odsunąć na bok rozważania o młotku, gwoździach i spalonej bulli, i pochylić się nad związkiem teologii – tak, od tego nie uciekniemy, to w niej jest ukryty cały potencjał głębokich i wieloaspektowych zmian – ze społecznym przebiegiem Reformacji. Niewiele było w historii Europy momentów, w których tak wyraźnie można zaobserwować mnóstwo głębokich zmian wywołanych oddziaływaniem myśli teologicznej. Można zadać pytanie. Cóż może być w jakiejkolwiek myśli tak rewolucyjnego, że potrafi ona burzyć stary porządek świata i budować nowy? Było przecież przed Lutrem wielu sprawniejszych, bardziej utalentowanych teologów, którzy również zapewnili sobie stałe miejsce w podręcznikach historii teologii – jednak ich myśl nie zmieniła świata, najwyżej świat akademicki.

Kluczem do zrozumienia tego fenomenu nie jest ani Lutrowa nauka o odpustach, opublikowana za pomocą młotka lub bez niego, ani nawet jego krytyka nadużyć w życiu Kościoła, ani nawet atrakcyjność tych tez dla grup społecznie dyskryminowanych, na przykład dla chłopów czy ubogich mieszczan. Niszczycielska a zarazem budująca siła tej myśli tkwiła w Lutrowej koncepcji wolności.

Indywidualny model wiary

Najpełniej idea ta znalazła swój wyraz w serii trzech pism programowych z 1520 roku, z których jedno poświęcone było wolności wprost – opublikowany przed 500 laty traktat O wolności chrześcijanina. I choć dla możnych ówczesnego świata proklamowana przez Lutra wolność chrześcijanina była często ze względów koniunkturalnych przede wszystkim wolnością od władzy i żądań fiskalnych potężnej instytucji Kościoła, to jednak szybkiego rozwoju Reformacji nie da się sprowadzić do tych politycznych czynników. Tym, co pociągnęło za sobą liczne rzesze wiernych, było proklamowanie wolności chrześcijanina rozumianej jako bliska relacja między Chrystusem a wierzącymi. Nie była to oryginalna myśl w historii teologii chrześcijańskiej, ale bodaj po raz pierwszy udało się na szeroką, wręcz masową skalę, upowszechnić nowoczesny, bardzo indywidualny model wiary. Budując swój wywód z użyciem zarezerwowanych wcześniej dla mistyki środków wyrazu, gdzie relacja wiary znajduje swój najpełniejszy opis w obrazie zaślubin oblubieńca (Chrystusa) z oblubienicą (chrześcijanin), dokonuje Luter swoistej rewolucji wiary.

Rozchwytujący duży nakład Lutrowego traktatu czytelnicy, wśród których wielu było zwykłych mieszczan, rzemieślników i kupców, poczuło się nareszcie podmiotowo w swej relacji z Bogiem. Luter swym działaniem i w swych pismach przekonywał, że wiara to nie ślepe posłuszeństwo instytucji Kościoła, który instruuje wiernych o woli Boga – surowego sędziego, ale wiara to przede wszystkim relacja zapoczątkowana w miłości Boga do człowieka. Jej skutkiem jest bezwarunkowe uwolnienie od pobożności nakazowej, hierarchicznej, zrodzonej z przekonania, że w relacji z Bogiem człowiek może liczyć tylko na mniej lub bardziej surowy wymiar kary.

W takim modelu wiary Kościół jako instytucja pośrednicząca, szafująca i ostateczna instancja odwoławcza, roszcząca sobie prawo do udzielania i wstrzymywania środków zbawienia, nie jest potrzebna. Duchowni nie są bliżej Boga od świeckich z racji sprawowanej funkcji. W kontekście zbawienia każdy jest równoprawnym partnerem relacji z Bogiem.

Odkrycie wolności wiary dodało Lutrowi odwagi do ostatecznego zerwania z średniowiecznym Kościołem. Jeżeli instytucjonalny Kościół chce, na podstawie prawa kościelnego i swej dogmatyki, stawać człowiekowi na drodze do zbawienia, niwecząc zbawczą bezpośredniość jego relacji z Chrystusem, tym gorzej dla Kościoła, jego kanonów prawa kościelnego i opasłych tomów kościelnej dogmatyki. Nic dziwnego zatem, że już rok później Luter demonstracyjnie spalił bullę papieską grożącą mu ekskomuniką za głoszone przekonania, a do ognia wrzucił również księgi prawa kościelnego.

Wolny chrześcijanin w świecie

Świadomość tej wolności zmieniła wszystko. Przede wszystkim zmieniła myślenie wiernych o ich indywidualnej więzi z Bogiem. Zmieniła też jednak model funkcjonowania chrześcijanina w świecie – druga cześć Lutrowej definicji mówi, że chrześcijanin jest sługą wszystkiego. Synteza obu tych pozornie sprzecznych zdań oznacza, że wolność musi urzeczywistniać się w służbie. Luter doskonale rozumiał, że cała Ewangelia przesiąknięta jest tym myśleniem. Człowiek nie staje się wolny wyłącznie dla samego siebie, dla swej zbawczej korzyści, ale przede wszystkim dla drugiego człowieka. Prawdziwa wolność wiary, oparta na miłości oblubieńca i oblubienicy, nie jest egoistyczna i tym też różni się Lutrowa koncepcja wolności od wielu poprzedzających ją mistycznych koncepcji uwolnienia duszy w zjednoczeniu z Bogiem. Jeśli mistyka nie chciała i nie mogła wychodzić poza relację „ja” – Bóg, prawdziwa ewangeliczna wiara musi być, zdaniem Lutra, zbudowana na relacjach: „ja” – Bóg i „ja” – mój bliźni. Wolność z wiary, jest wolnością skierowaną ku drugiemu człowiekowi. W istocie to w nim bowiem możemy jako chrześcijanie dostrzec oblicze Boga. Nie ma zatem dwóch relacji – tak naprawdę jest jedna. Miłość bliźniego jest jedyną możliwą realizacją wolności wiary. Wiara jest bowiem dynamiczna, nie stoi w miejscu, nie ma na celu kontemplacji istoty Boga, ale pochyla się nad każdym i angażuje się w służbę wszędzie tam, gdzie w obecności bliźniego dostrzega obecność Boga.

Parafrazując mistycyzujący ton Lutrowego przełomowego traktatu o wolności, wiara jest przeznaczoną dla Chrystusa obrączką ślubną wierzącej duszy, jest ona istotą życia chrześcijańskiego, treścią pobożności i podstawą jego nieskrępowanej wolności. Lutrowy traktat O wolności chrześcijanina przywrócił wierze chrześcijańskiej zapomniany komponent wolności, przypomniał, że Chrystus nie przyszedł po to, by ludziom narzucić nowe kodeksy rygorystycznych praw, lecz by ich uwolnić do czynienia dobra w wierze.

Chrześcijanin jest wolnym panem względem wszystkiego i nikomu niepodległym; chrześcijanin jest najbardziej uległym sługą wszystkich i każdemu podległym.

Marcin Luter

„Zwiastun Ewangelicki” 6/2020

Pismo Marcina Lutra O wolności chrześcijanina zostało opublikowane w książce Pisma etyczne.