miniatura

 

Europa to kraina obfitości. Większość rodaków pomyśli zapewne o Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii, ale i Polskę można zaliczyć do tej grupy państw. Rozejrzyjmy się uważniej: nasze szafy są wypchane ubraniami, piwnice i strychy są pełne przedmiotów, których nie używaliśmy od lat i zapewne już ich nie użyjemy, ponieważ zapomnieliśmy, że je posiadamy. W niezliczonych zakamarkach piętrzą się pamiątki, bibeloty i gadżety, które wzięły się nie wiadomo skąd i czemu służą.

Kiedy jeszcze rzucimy okiem na ulice zakorkowane tysiącami samochodów oraz uświadomimy sobie, że w Polsce wyrzuca się rocznie około 9 milionów ton żywności – co daje szacunkową wartość 235 kg żywności na osobę, to musimy przyznać, że również i my żyjemy w krainie dobrobytu. Nie wszyscy, i nie w takim samym stopniu, ale jednak.

Mam, więc jestem szczęśliwy?

Żyjemy też w epoce me­diów. Codziennie jesteśmy bombardowani dziesiątkami reklam, a większość z nich projektowana jest tak, abyśmy byli mniej zadowoleni z tego, co mamy i chcieli coraz więcej. Niestety, wbrew temu, co niektórzy lubią o sobie myśleć, nikt nie jest odporny na przekaz reklamowy, który oferuje nam nie tylko jakiś produkt, ale przede wszystkim wpływa na kształtowanie naszych potrzeb oraz wizji szczęścia. Nawet nie wiemy, kiedy zaczynamy uczestniczyć w gonitwie za sukce­sem, pięknem, zdrowiem i spełnieniem, które są na wyciągniecie ręki i portfela. Wydajemy pieniądze na rzeczy, które wydają się niezbędne, choć jeszcze wczoraj nie mieliśmy pojęcia, że w ogóle istnieją. A gdy pieniędzy brakuje, sięgamy po pożyczki, które – wiemy to z reklam – załatwia się w pięć minut, nie wychodząc z domu. Szybko zaczyna zaciskać się pętla dłu­gów, rachunków i… wyższych wskaźników depresji.

Aby nie zatonąć, dłużej pracujemy, mamy coraz mniej czasu, nasze więzi – nawet te z najbliższymi – rozluźniają się, a czasem zanikają, ponieważ nie da się ich budować, gdy jedynie mijamy się w domu przed pójściem spać i przed wyjściem do pracy. W rezultacie wielu ludzi zaczyna odczuwać coś w rodzaju osaczenia i zniewo­le­nia. Człowiek uświadamia sobie: mam więcej rzeczy niż kiedykolwiek, ale czy jestem przez to szczęśliwszy? Odpowiedź najczęściej brzmi: niestety, nie! Czy istnieje wyjście z tej sytuacji?

Czym jest minimalizm?

Jest kilka rozwiązań, a jednym z nich jest propozycja minimalistycznego życia, o którym każdy kiedyś na pewno już słyszał. Jeśli jednak ktoś usłyszał, że minimalizm polega na pozbyciu się wszystkich swoich rzeczy, zamieszkaniu w małym, pustym mieszkaniu z białymi ścianami, unikaniu kultury korporacyjnej i przeprowadzeniu się na wieś, aby uprawiać ekologiczne warzywa, to trzeba powiedzieć, że ma błędne informacje lub źle to zrozumiał. W rzeczywistości, minimalizm polega na pozostawieniu tego, czego człowiek potrzebuje do spełnionego i szczęśliwego życia, a nie na pozbyciu się wszystkiego i życiu bez niczego. Główną ideą minimalistycznego stylu życia jest hasło: „Less is more – mniej znaczy więcej”. To oznacza: mniej niepotrzebnych rzeczy, mniej niepotrzebnego stresu, za to więcej przestrzeni do życia, więcej czasu na relacje z innymi. Łatwo powiedzieć.

Tam serce, gdzie skarb

Gdy po raz pierwszy spotkałem się z ideami minimalizmu, uderzyło mnie, jak łatwo dają się przełożyć na język i myśli, którymi Jezus Chrystus posługiwał się w Kazaniu na górze. Zbawiciel nigdy nie krytykował posiadania przedmiotów, a nawet bogactwa czy pieniędzy. Ganił coś innego – miłość i przywiązanie człowieka do tych rzeczy, które budzą pożądanie, bywają przedmiotem marzeń, ale są zniewalające i ulotne, jak wszystko na ziemi.

Posłuchajmy: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopują i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną. Albowiem gdzie jest skarb twój, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,19-21). Niesamowite słowa, które zostały wypowiedziane w czasie, gdy o minimalizmie nikt jeszcze nie słyszał. Nie będę już zatem tego wątku rozwijał, bo znacznie lepiej uczyni to Nauczyciel z Nazaretu:

Światłem ciała jest oko. Jeśli tedy oko twoje jest zdrowe, całe ciało twoje jasne będzie. A jeśliby oko twoje było chore, całe ciało twoje będzie ciemne. Jeśli tedy światło, które jest w tobie, jest ciemnością, sama ciemność jakaż będzie!

Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzy­mać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie.

Powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? (…)

Któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć? A co do odzienia, czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przy­odziany, jak jedna z nich. Jeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o wiele więcej was, o małowierni?

Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyo­dziewać? Bo tego wszystkie­go poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.

Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia” (Mt 6,21-34).

 Inspirujące, prawda? Istotne jest zdefiniowanie tego, co nam daje szczę­ście i poświęcenie temu sił i czasu. Ten krok, w sposób naturalny, pociąga za sobą eliminację rzeczy i spraw, które przytłaczają i obciążają, choć zawsze wydawało nam się, że nie możemy bez nich żyć. Mniej znaczy więcej. Korzyści pojawią się same: więcej wolności i czasu, lepsze relacje, mniej stresu. Najtrudniej zacząć, ponieważ trzeba szczerze się zastanowić nad tym, co tak naprawdę w życiu się liczy. Jeśli uda się komuś udzielić właściwej dla siebie odpowiedzi, to reszta będzie „łatwizną”.

„Zwiastun Ewangelicki” 2/2020