miniatura

„A gdy On był w Betanii, w domu Szymona trędowatego i siedział przy stole, przyszła niewiasta, mająca alabastrowy słoik czystego olejku nardowego, bardzo kosztownego; stłukła alabastrowy słoik i wylała olejek na głowę jego. A niektórzy mówili z oburzeniem między sobą: Na cóż ta strata olejku? Przecież można było ten olejek sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać ubogim. I szemrali przeciwko niej. Ale Jezus rzekł: Zostawcie ją; czemu jej przykrość wyrządzacie? Wszak dobry uczynek spełniła względem mnie. Albowiem ubogich zawsze macie pośród siebie i gdy zechcecie, możecie im dobrze czynić, mnie zaś nie zawsze mieć będziecie. Ona co mogła, to uczyniła”. Mk 14,3-8a

W domu u swojego przyjaciela siedzi kilku kolegów, którzy spotkali się w piątkowe popołudnie. Znają się od lat, miasto nie jest duże. W dzieciństwie razem chodzili na szkółki niedzielne, wspólnie spędzali ferie zimowe na parafialnych zimowiskach, niejeden obóz w lecie „był ich”. Zjedli razem beczkę soli.

Dorośli, może postarzeli się, a kiedy rozmawiali do późna, rozmowa zeszła na temat Kościoła. Przecież dorastali w środowisku kościelnym, są w Kościele, jakoś w jego życiu uczestniczą. Ich obserwacje parafialnej rzeczywistości, instytucji Kościoła, księży, skłoniły ich do ciężkich czasem słów. Zastanawiali się, co by tu zmienić, żeby ich dzieci chciały chodzić do kościoła, znalazły w Kościele małżonków, by sami mieli satysfakcję bycia w Kościele.

Jeden z nich uznał, że Kościół ewangelicki powinien, w odróżnieniu od innych denominacji, jednoznacznie podkreślać, że w Kościele jest miejsce dla wielu wykluczonych i stygmatyzowanych, że powinno się zrobić w nim miejsce dla wszystkich mniejszości. W ten sposób można pokazać, jak jesteśmy nowocześni, otwarci współczujący. Inny z kolegów, w kilku niewybrednych zdaniach zmasakrował aktualnie rządzących i zasugerował, że Kościół powinien jednoznacznie opowiedzieć się po stronie opozycji, bo przecież jesteśmy tą światlejszą częścią społeczeństwa, należymy do elity intelektualnej tego kraju. Kolejny z przyjaciół miał pomysł, by w parafiach więcej się działo z uwzględnieniem miejscowej społeczności, więcej tzw. eventów – przecież musimy pokazać, że jesteśmy, żyjemy, zapraszamy. Dla następnego było ważne, by parafie organizowały pomoc dla potrzebujących, ale nie gdzieś tam, daleko, albo kiedy wydarzy się jakaś tragedia. Sugerował, by tworzyć więcej punktów pomocy dla bezdomnych, uzależnionych, zagubionych.

Jeszcze inny z kolegów w rozmowie o parafialnej rzeczywistości wspominał, że za jego czasów było więcej młodzieży, a teraz to mało kogo z młodych widać. Jeden z gości spotkania, który dotąd się nie odzywał, zaczął zadawać pytania. „Kiedy ostatnio modliliśmy się wspólnie? Kiedy zrobiliśmy coś niezwykłego tylko i aż dlatego, że wierzymy w Jezusa, nie mówiąc nawet, że dla Niego?”. Ten ostatni z przyjaciół zastanawiał się też: „Czy widać naszą wiarę?”. 

Kiedy zapytał w taki właśnie sposób, inni zaczęli na niego dziwnie patrzeć. „No co Ty? Nigdy tak nie mówiłeś! Przecież nigdy nie byłeś przesadnie religijny” – mówili. „Przestańcie, przecież mnie też, tak samo jak wam, zależy na Kościele” – odpowiedział.

Kobieta, która niejako zakłóciła rozmowę u Szymona trędowatego, pewnie nie tylko na „męskie tematy”, ale zapewne też o sprawach duchowych, przyniosła intensywnie pachnący olejek nardowy. „Co mogła, to uczyniła” – powiedział Jezus. Wniosła do rozmowy o sprawach ważnych i mniej ważnych inną jakość, intensywność inspirującą, jak olejek nardowy.

W tej opisanej sytuacji spotkania kolegów, chcących zmieniać, ulepszać, unowocześniać Kościół, widać było troskę o niego. Może jednak chodzi o to by, parafie, Kościół przede wszystkim „pachniały” intensywnie wiarą, zaangażowaniem, świadectwem o Jezusie Zbawicielu?

Czy zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy? Amen.

„Zwiastun Ewangelicki” 6/2020